Reklama

„Cyrulik sewilski”: Słoneczna Sewilla w zimowych Łazienkach

„Cyrulik sewilski” Polskiej Opery Królewskiej to trzy godziny zabawy. Idealna propozycja na tę porę roku.

Publikacja: 30.12.2019 21:00

„Cyrulik sewilski”: Słoneczna Sewilla w zimowych Łazienkach

Foto: fot. materiały prasowe POK

Od razu trzeba uprzedzić: nie jest to spektakl dla widzów ceniących nowoczesny teatr i doszukiwanie się w klasycznych utworach nowych znaczeń. A może jednak i oni powinni się wybrać do Teatru Królewskiego w Łazienkach na „Cyrulika sewilskiego” Rossiniego? Czasami kontakt z tradycyjną inscenizacją działa odświeżająco. Jeśli została zrobiona ze smakiem.

Tak najkrócej można scharakteryzować przedstawienie wyreżyserowane przez Jitkę Stokalską, nawet jeśli nie wszystkie pomysły mają tę samą wartość. Momentami jest ich za dużo, jakby ogromnie doświadczona inscenizatorka nie bardzo wierzyła, że muzyka Rossiniego obroni się sama.

Tymczasem w tym arcydziele opery komicznej Rossiniego właśnie w muzyce są zapisane precyzyjna intryga, pełna niespodziewanych zwrotów (choć wiadomo, że wszystko prowadzi do szczęśliwego finału), oraz zabawnie nakreślone postaci, niby stereotypowe, jak to w dawnych komediach, ale prawdziwie ludzkie.

Odrzuciwszy parę osób dodanych przez Jitkę Stokalską, wszystko to znajdziemy również w tym spektaklu. A ponadto jest wyrównany poziom muzyczny, przynajmniej w premierowej wersji z dobrym kwartetem głównych bohaterów.

Dariusz Machej nie uległ pokusie szarży w roli starego zalotnika Bartolo. Wojciech Gierlach bawi się postacią surowego, acz przebiegłego Basilia. Iwona Handzlik z miłą dla ucha swobodą wyśpiewuje koloratury i ma wdzięk, co ważne, by stać się sprytną dziewczyną, którą chciałoby zdobyć dwóch mężczyzn.

Reklama
Reklama

Najwięcej wszakże energii daje przedstawieniu Tomasz Rak w roli Figara, dowodząc, jak wiele można wydobyć z muzyki Rossiniego. Do tej czwórki stara się dołączyć Karol Kozłowski w nietypowym dla siebie wcieleniu muzycznym hrabiego Almavivi. Całość zgrabnie prowadzi dyrygent Dawid Runtz.

Ten spektakl to kolejna próba rozszerzenia artystycznego profilu Polskiej Opery Królewskiej, która nie może ciągle żyć legendą swej poprzedniczki – teatru Stefana Sutkowskiego. Po niedawnym, kameralnym „Śpiewniku domowym” Moniuszki z uwspółcześnioną narracją Andrzeja Strzeleckiego przyszła pora na wyjątkowo rozbudowany inscenizacyjnie spektakl.

Na zabytkowej scenie Teatru Królewskiego, narzucającej przecież realizatorom wiele ograniczeń, scenografce Marlenie Skoneczko udało się zbudować kamieniczki charakterystyczne dla starej Sewilli. Niemal takie jak w rzeczywistości, na pewno zaś w konwencji dobrego, tradycyjnego teatru.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama