Dorosłe sprawy do rąk dzieci czy dydaktyka na siłę

W księgarniach coraz częściej pojawiają się książki dla dzieci mówiące o trudnych, również dla dorosłych, kwestiach. Już w tytułach pojawiają się mało dziecięce pojęcia. „Feminizm dla dzieci” i „Demokracja dla dzieci” Sassy Buregren. „Bromba i psychologia” Macieja Wojtyszko. Promowana jest również książka dla dzieci Grzegorza Kasdepke oparta na konwencji o prawach dziecka – „Mam prawo! Czyli nieomal wszystko, co powinniście wiedzieć o prawach dziecka, a nie macie kogo zapytać”. Pozostawiamy do decyzji naszych Czytelników i rodziców, czy te tytuły wybrać dla najmłodszych

Aktualizacja: 12.12.2007 02:22 Publikacja: 12.12.2007 02:21

Dorosłe sprawy do rąk dzieci czy dydaktyka na siłę

Foto: Rzeczpospolita

Grzegorz Kasdepke o tym, jak opowiadać dziewięciolatkom o ich prawach

Rz: Napisanie opowiadania dla dzieci na podstawie aktu prawnego to chyba dość karkołomne zadanie?

Grzegorz Kasdepke: Rzeczywiście miałem z tym pewien problem. Książkę „Mam prawo!” wymyślałem prawie dziesięć lat. Pomysł na nią zrodził się, gdy Jolanta Kwaśniewska zorganizowała w warszawskim Sheratonie zjazd pierwszych dam. Panie debatowały na temat praw dziecka. Cel szczytny, ale ja miałem świadomość, że po raz kolejny biorę udział w imprezie dotyczącej dzieci, a ich na niej nie ma. Byłem wtedy naczelnym „Świerszczyka”. Pomyślałem, że dobrze byłoby napisać cykl opowiadań dla najmłodszych, z których każde ilustrowałoby konkretne dziecięce prawo. Ale gdy próbowałem zacząć, pojawiły się pytania. Najważniejsze z nich: jak napisać książkę podejmującą tematy takie jak bicie i dręczenie, by nie była brutalna, ponura i dosłowna? Chciałem stworzyć taką opowieść, którą dzieci przeczytają dla wartkiej akcji i humoru, a prawa dziecka będą w niej ukazane przy okazji.

I udało się panu?

Jak zawsze w takich sytuacjach pomógł mi mój syn Kacper. Podrósł. Poszedł do szkoły podstawowej. W tej szkole zaczął chodzić do kółka teatralnego. Zdawał mi zabawne relacje z tego, co tam się dzieje. Wtedy wpadłem na pomysł, by napisać książkę szkatułkową, czyli opowieść w opowieści. I tak opisałem próby szkolnego teatrzyku Konewka, podczas których dzieci przygotowują się do wystawienia sztuki o prawach dziecka. Mogłem dzięki temu w prosty i zabawny sposób przedstawić najważniejsze artykuły konwencji, m.in. ten, w którym się mówi, że nie wolno wykorzystywać dziecka seksualnie (teatr Konewka ogłasza w szkole casting na rolę zboczeńca – red.).

Dlaczego dążył pan do napisania tej książki tak uparcie, przez prawie dziesięć lat?

Chcę, by dzieci wiedziały, że mają swoje prawa. Wielu dziennikarzy i nauczycieli pyta mnie, po co polskim dzieciom (które są ponoć rozwydrzone) mówienie o ich prawach. Ja jednak pisząc tę książkę, starałem się wyraźnie zaakcentować, że dzieci nie mogą wymachiwać rodzicom konwencją przed nosem. Książka nie ma zachęcać do dzwonienia na telefon zaufania tylko dlatego, że mama i tata każą odejść od okupowanego przez pół dnia komputera. Adresuję ją do 9 – 12-latków. Wierzę, że gdy mówi się komuś o jego prawach od najwcześniejszych lat, w przyszłości będzie osobą szanującą również prawa innych. W tym rodzicielskie i wychowawcze. Poza tym świadomość własnych praw i bycie „rozwydrzonym” to nie są pojęcia tożsame.

Z 54 artykułów konwencji wybrał pan dwadzieścia parę. Czym się pan kierował?

Opisałem wszystkie ważne prawa dziecka. Nie hierarchizuję ich. Nie mówię: te są istotne, a te można zlekceważyć. Artykuły, których nie ma w książce, to po prostu ustalenia między państwami mówiące np. o tym, że państwa będą sobie pomagały, wspierały się w przestrzeganiu praw dzieci itd.

Myśli pan, że wiedza na temat jego praw może się dziecku przydać? Cóż z tego, że będzie ono znało artykuł 35. „Nie jesteś towarem – nikt nie ma prawa cię sprzedać czy kupić”, gdy zostanie, załóżmy, porwane?

Mam ogromną nadzieję, że czytelnicy tej książki nigdy nie będą musieli respektować tych praw ani wykorzystywać wiedzy na ich temat w praktyce. Książka ma być pretekstem do rozmowy. Ma przyczynić się do tego, by o prawach dziecka i prawach człowieka rozmawiał z najmłodszymi ich nauczyciel bądź rodzic.

Brakuje mi tu adresów internetowych pomocnych dzieciom instytucji, numerów telefonów zaufania...

Nie umieszczałem ich celowo. Nie chciałem tworzyć instruktażu postępowania w sytuacji łamania praw dziecka. Tym bardziej że każda z takich historii wymaga innej recepty. Nie czuję się upoważniony do udzielania wskazówek. Liczę na to, że informacje o tym, jak się zachować, gdy ktoś narusza prawa dziecka, pojawią się właśnie podczas szkolnych bądź rodzinnych rozmów.

—rozmawiała Monika Janusz-Lorkowska

Konwencja o prawach dziecka – przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 20 listopada 1989 r.. Obowiązuje w niemal wszystkich państwach świata (z wyjątkiem m.in. USA). Polska ratyfikowała ją 23 grudnia 1991 r.

Ma 35 lat, jest dziennikarzem (debiutował w „Polityce”), autorem bajek, baśni i opowiadań publikowanych w pismach, antologiach i podręcznikach dla dzieci. Wydał blisko 20 książek. Jego „Kacperiada. Opowiadania dla łobuzów i nie tylko” otrzymała Nagrodę im. Kornela Makuszńskiego, wyróżnienie w konkursie Dziecięcy Bestseller Roku 2001 oraz wyróżnienie Polskiej Sekcji IBBY. „Co to znaczy, czyli 101 zabawnych historyjek, które pozwolą zrozumieć znaczenie niektórych powiedzeń” zdobyła nagrodę Edukacja XXI. „Mity dla dzieci” zostały wpisane na listę książek zalecanych przez organizatorów akcji „Poczytaj dziecku dwadzieścia minut dziennie”. Popularnością cieszy się też „Bon czy ton, savoir-vivre dla dzieci”.

Bohaterem większości książek jest syn Kasdepki Kacper.

Grzegorz Kasdepke o tym, jak opowiadać dziewięciolatkom o ich prawach

Rz: Napisanie opowiadania dla dzieci na podstawie aktu prawnego to chyba dość karkołomne zadanie?

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"