Dr William J. Knaus‚ amerykański psychoterapeuta, autor kilku książek na temat zwlekania (najnowsza to: „Nie odkładaj spraw na później”, Santorski & Co 2007 r.), twierdzi‚ że przychodzi ono do nas w wielu przebraniach. Czasem widać je wyraźnie‚ czasem bywa ukryte‚ zawsze jednak pozostaje w pobliżu – gotowe wtargnąć w nasze życie‚ gdy tylko staniemy się mniej uważni.
Odkładanie na później jest pochodną m.in. braku wiary w siebie‚ perfekcjonizmu‚ strachu przed porażką‚ unikania ryzyka‚ niepokoju, podatności na zranienie. To zmora współczesnego społeczeństwa.
Piers Steel‚ psycholog z Uniwersytetu w Calgary od lat zajmujący się badaniem tego zjawiska‚ zauważył‚ że chroniczne odkładanie spraw na potem obniża nasze samopoczucie – wciąż czujemy się winni. A to powoduje bezsenność‚ kłopoty żołądkowe‚ a nawet otyłość (złe mniemanie o sobie zagłuszamy lodami‚ ciastkiem lub kolejnym kieliszkiem słodkiego sherry).
Są trzy typy odwlekaczy. Pierwszy to miłośnik adrenaliny. Jego nerwy są ze stali‚ czeka do ostatniej chwili‚ po czym rzuca się gorączkowo w wir pracy. Unikacz z kolei boi się porażki, ale też sukcesu. Prześladuje go myśl‚ co inni o nim pomyślą. Woli sprawiać wrażenie‚ że się nie dość przykłada‚ niż przyznać przed sobą i światem‚ że zabrakło mu talentu. I antydecydent. Ten nie podejmie żadnej decyzji‚ jak ognia unika odpowiedzialności. Steel twierdzi‚ że nałogom odkładania na potem ulegają częściej mężczyźni niż kobiety i w zdecydowanej większości są to ludzie młodzi.
Zwlekanie najczęściej bywa procesem‚ który przebiega w co najmniej dwóch etapach‚ uważa William J. Knaus. Pierwszy to odruch‚ aby przełożyć daną sprawę na później. Może go wyzwolić negatywny nastrój‚ poczucie zagrożenia‚ obawa przed nudą. Drugi etap‚ następujący niemal natychmiast po pierwszym‚ to przekonywanie samego siebie‚ że później znaczy lepiej: będę w lepszym nastroju‚ będę miał więcej energii‚ pomysłów itd.