Projektowanie dla Polaków szukających samych siebie

Rozmowa z Maciejem Miłobędzkim z pracowni JEMS Architekci

Aktualizacja: 25.03.2008 16:21 Publikacja: 25.03.2008 00:33

Projektowanie dla Polaków szukających samych siebie

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Budujemy na potęgę. W zeszłym roku wydano 105 tysięcy pozwoleń na budowę‚ o połowę więcej niż rok wcześniej. Czy domem marzeń pozostaje u nas dworek z kolumienkami?

Maciej Miłobędzki: W Polsce przerwanie ciągłości historycznej‚ utrata elit odbiły się także na architekturze. Polak często sam nie wie‚ kim jest. Wciela się w różne role. Mieliśmy klienta‚ który zbudował dwa dworki‚ a potem przyszedł do nas i mówi‚ że chciałby teraz mieć nowoczesny dom. Obawiam się‚ że żadna z tych kreacji nie mogła mu dać pełni satysfakcji, architektowi zresztą też nie. To jest problem projektowania dla ludzi mających problemy z tożsamością.

Architekt musi najpierw poznać klienta. Czy to oznacza‚ że nie można kupić gotowego projektu domu‚ bo jest dla wszystkich, czyli dla nikogo?

Otworzyłem miesięcznik „Architektura” wydawnictwa Murator i zwróciłem uwagę na anons o warsztatach dla młodych architektów. „Młodzi do Łodzi” – to się chyba nazywało. Temat warsztatów: „Kim jesteśmy”. Pod spodem były wpisy internautów zdziwionych tym tematem i pytających, o co chodzi. „Moglibyście podać szczegóły‚ program” – pisał ktoś. Kompletny brak zrozumienia.

A problem inwestorów jest problemem architektów. Architekt powinien wiedzieć‚ dla kogo pracuje. Kim jesteśmy – to jest ważne pytanie nie tylko dla socjologa‚ ale właśnie dla architekta. Od tego się wszystko zaczyna.

Ale dworek‚ ten mit polskiego domu, to wcielenie potrzeby swojskości. To jest złe?

Oczywiście‚ że nie. Taka potrzeba istnieje też w innych krajach‚ gdzie tradycje przetrwały w całym swym bogactwie i różnorodności. Tam wbrew pozorom nowoczesna architektura ma się dużo lepiej niż u nas. Nie trzeba nic udowadniać. W Portugalii‚ Hiszpanii‚ Szwajcarii‚ Skandynawii albo Japonii od wielu pokoleń przekazuje się tradycję projektowania. Na studiach poznaje się topografię terenu‚ tradycyjne typologie budowania‚ ich związki z miejscowymi zwyczajami‚ stylem życia‚ klimatem‚ środowiskiem... Taka jest szkoła w Porto, związana z postacią zmarłego niedawno modernisty Fernando Tavory, współtworzona następnie przez słynnego Alvaro Siza i kontynuowana przez Fernando Souto de Moura i młodsze pokolenia. Każde z nich przynosi nowe pomysły. Tak tworzy się żywa tradycja.

A jak jest u nas?

U nas najczęściej wszystko sprowadza się do decorum. Historię traktuje się instrumentalnie‚ bierze się z niej kostium‚ nie zastanawiając nad źródłem i sensem powstawania takich czy innych form w przeszłości. Jeżeli powstać ma dom na Podhalu‚ wydaje się‚ że stromy dach i parę ozdóbek wystarczą. Dawne ciesielskie detale wykonuje się za pomocą elektronarzędzi. To estetyczny i technologiczny dysonans. W Skandynawii kontynuuje się tradycję‚ ale nikomu nie przyjdzie do głowy naśladować chłopskiego domu sprzed 100 lat.

Czy Skandynawowie dlatego mają dobrą architekturę, że byli skromniejsi niż nasz szlachcic na zagrodzie?

To‚ co tworzył szlachcic na zagrodzie, w porównaniu z nowobogackimi właścicielami pseudodworków jest wzorcem skromności i dobrego smaku. Finowie w latach 60. budowali modułowe drewniane domy. Do dzisiaj wydają się synonimem nowoczesności. W symbiozie z krajobrazem‚ chociaż nie przypominają tradycyjnych chat. Takie obiekty powstawały m.in. w kręgu słynnej firmy Marimekko‚ która dziś zresztą przeżywa renesans. Tkaniny‚ ubrania‚ sztuka użytkowa Marimekko były awangardowe‚ ale inspirowane sztuką ludową. Dopełniały architekturę‚ tworzyły przyjazne środowisko życia. Szwedzki architekt Wingardh tworzy niezwykłe domy mieszkalne. Na pierwszy rzut oka widać‚ że powstały w XXI wieku‚ nie mamy też cienia wątpliwości, w jakim kręgu kulturowym.

Mam tu badanie firmy Bud Investor Track przeprowadzone przez Centrum Badań i Analiz Rynku. Wynika z niego‚ że Polacy najchętniej budują domy o powierzchni od 201 do 250 mkw. Potem nieco mniejsze – od 181 do 200 mkw. Najrzadziej powstają do 80 mkw. Odreagowujemy mały metraż z czasów PRL?

Projektowaliśmy osiedle nauczycielskie pod Paryżem. Domy dla nauczycieli miały po 80 mkw.‚ dla dyrektora szkoły – 100. Albo w porównaniu z portugalskimi‚ nasze domy są duże. Kiedy Fundacja Dom Dostępny organizowała konkursy na dom dla inwestora prywatnego‚ przyjmowano‚ że ma mieć koło 100 mkw. Nasza pracownia przygotowała taki projekt z założeniem‚ że dom można rozbudować. Były trzy wersje: 105‚ 120‚ 160 mkw. Okazało się‚ że najmniejszej –105 mkw., nikt nie kupił. Projekty domów średniej wielkości sprzedawano sporadycznie. Największy był popyt na 160-metrowe, pojawiały się też prośby‚ by zagospodarować jeszcze poddasze.

Może ludzie rozumieją‚ że 100 mkw. w domu to mniej niż w bloku. Dochodzą przecież schody‚ pomieszczenia gospodarcze.

Mam wrażenie‚ że ludzie nadal myślą kategoriami z bloków. Jak budują dom‚ chcą mieć splendor. Miernikiem splendoru może być powierzchnia‚ nawet jeżeli właściciele nie mają pomysłów na jej wykorzystanie ani pieniędzy na wykończenie. Na prowincji‚ gdzie nie ma deweloperów‚ budowa domu to wciąż najtańsza szansa na własne mieszkanie.

A co z ogrodami? Domy są coraz większe‚ a ogródki coraz mniejsze. A podobno dom z ogródkiem to powszechne marzenie.

Tu wraca problem właścicieli. Ludzie późno wracają z pracy‚ są zmęczeni. Nie mają ochoty na nic‚ tylko włączają telewizor. Na weekendy wyjeżdżają‚ na wakacje jadą do ciepłych krajów.

Kiedy mijam różne wille na drodze do Konstancina, uderza mnie‚ że w oknach jest ciemno. A ogród wymaga pracy i czasu.

Może należy wrócić do architektury polskiego dwudziestolecia międzywojennego? Skromnej‚ w ludzkiej skali‚ bez zadęcia.

Architektura początku XX wieku zaczęła się od stylu dworkowego‚ skończyła na modernizmie Szanajcy‚ Brukalskich. Nie odwracała się od tradycji‚ tylko mądrze ją reinterpretowała. Inwestorzy byli przeważnie inteligentami. Mieli inne potrzeby. W takich domach była jadalnia‚ miejsce do gry w karty‚ miejsce na fortepian‚ na książki. Nie było takiej gigantomanii jak dziś. Dziś mamy sale recepcyjne, a w nich wielkie powierzchnie‚ kilka designerskich mebli‚ plazma – showroom statusu materialnego. Nie ma książek.

I wszystko to stoi puste‚ bo ludzie są w pracy albo w samochodzie‚ bo dojazd zabiera godziny.

Ludzie widzą takie wnętrza w pismach i katalogach. Biała kanapa‚ wazon wielkości szafy‚ szklany stolik.

W Danii‚ kraju, gdzie przez większość roku jest szaro‚ ludzie nie boją się wstawiać do nowoczesnego wnętrza starych mebli. Duńczycy przynajmniej od czasów art deco stosują zasadę komponowania wnętrza‚ która polega na kontrastach. Ciemny dywan z meblem z jasnego drewna‚ kontrasty faktur‚ oświetlenia‚ materiałów. Książki‚ rzeźby. Tam toczy się życie. Nie ma tego‚ co jest w minimalizmie‚ że przedmiot jest wrogiem. Duńczycy mają kult przedmiotu‚ nawet na granicy bałwochwalstwa. Pod Kopenhagą widziałem nowe osiedle projektu dobrych i modnych architektów. Domy są całkowicie przeszklone. Kiedy przejeżdża się obok pociągiem bezzałogowym‚ widać wnętrza jak na dłoni. Wyrafinowane lampy‚ meble. Może to na pokaz‚ a może mieszkańcy konkurują ze sobą tymi wnętrzami. Istnieje coś w rodzaju pozytywnego snobizmu.

Czy we współczesnym budownictwie indywidualnym w Polsce widzi pan jakieś różnice regionalne? Dom w Wielkopolsce różni się od domu na Mazowszu?

Szczerze mówiąc, nie widzę takich różnic. Może na Podhalu‚ może na Śląsku. Dzięki Politechnice w Gliwicach‚ jednej z najlepszych. Natomiast za granicą to bardzo częste zjawisko. W Szwajcarii‚ w Gryzonii, m.in. w dolinach Vrin czy Vals powstaje najlepsza współczesna architektura. Jej istotą jest tradycja‚ sposób życia mieszkańców‚ położenie. Wiadomo‚ że nikt, mając do dyspozycji współczesne technologie, nie będzie próbował pracować siekierą. Materiały są takie same‚ zasady budowy formy architekto- nicznej też, ale detal jest już inny‚ współczesny. Na Podhalu góral naśladuje dawny wzornik i powtarza go coraz bardziej mechanicznie.

Zna pan współczesne domy nawiązujące do tradycji?

W naszym domu modelowym, zbudowanym na konkurs Muratora i fundacji Dom Dostępny, zastosowaliśmy taki plan: w środku bęben – hol‚ w nim instalacje‚ komin‚ kształtowanie klimatu. Jak w willi palladiańskiej. Od trzonu rozchodzą się pokoje mieszkalne. Myśleliśmy o ścianach‚ które rodzina mogłaby sama modelować w miarę potrzeb. W sąsiedztwie tego domu stoją gargamele w różnych wersjach. A w środku plany jak z bloków. Ich mieszkańcy zaproszeni na otwarcie domu pozytywnie odnieśli się do naszej propozycji. Mówili: – Nie wiedzieliśmy‚ że tak można.

Czy istnieje podział na dom miejski i wiejski?

Kiedy jadę do Konstancina lub Falenicy‚ nie wiem, czy to, co mijam, to domy miejskie czy wiejskie. Naśladują wiejskie‚ ale program mają z bloków.

Rozmawiamy o domach jednorodzinnych‚ ale pan mieszka w starej kamienicy w centrum Warszawy.

Żeby zbudować dom‚ musiałbym znaleźć miejsce‚ w którym bym się zakochał. A jeszcze go nie znalazłem. A na dodatek nie mam potrzeby spędzania czterech godzin dziennie w samochodzie.

RZ: Budujemy na potęgę. W zeszłym roku wydano 105 tysięcy pozwoleń na budowę‚ o połowę więcej niż rok wcześniej. Czy domem marzeń pozostaje u nas dworek z kolumienkami?

Maciej Miłobędzki: W Polsce przerwanie ciągłości historycznej‚ utrata elit odbiły się także na architekturze. Polak często sam nie wie‚ kim jest. Wciela się w różne role. Mieliśmy klienta‚ który zbudował dwa dworki‚ a potem przyszedł do nas i mówi‚ że chciałby teraz mieć nowoczesny dom. Obawiam się‚ że żadna z tych kreacji nie mogła mu dać pełni satysfakcji, architektowi zresztą też nie. To jest problem projektowania dla ludzi mających problemy z tożsamością.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"