RZ: Budujemy na potęgę. W zeszłym roku wydano 105 tysięcy pozwoleń na budowę‚ o połowę więcej niż rok wcześniej. Czy domem marzeń pozostaje u nas dworek z kolumienkami?
Maciej Miłobędzki: W Polsce przerwanie ciągłości historycznej‚ utrata elit odbiły się także na architekturze. Polak często sam nie wie‚ kim jest. Wciela się w różne role. Mieliśmy klienta‚ który zbudował dwa dworki‚ a potem przyszedł do nas i mówi‚ że chciałby teraz mieć nowoczesny dom. Obawiam się‚ że żadna z tych kreacji nie mogła mu dać pełni satysfakcji, architektowi zresztą też nie. To jest problem projektowania dla ludzi mających problemy z tożsamością.
Architekt musi najpierw poznać klienta. Czy to oznacza‚ że nie można kupić gotowego projektu domu‚ bo jest dla wszystkich, czyli dla nikogo?
Otworzyłem miesięcznik „Architektura” wydawnictwa Murator i zwróciłem uwagę na anons o warsztatach dla młodych architektów. „Młodzi do Łodzi” – to się chyba nazywało. Temat warsztatów: „Kim jesteśmy”. Pod spodem były wpisy internautów zdziwionych tym tematem i pytających, o co chodzi. „Moglibyście podać szczegóły‚ program” – pisał ktoś. Kompletny brak zrozumienia.
A problem inwestorów jest problemem architektów. Architekt powinien wiedzieć‚ dla kogo pracuje. Kim jesteśmy – to jest ważne pytanie nie tylko dla socjologa‚ ale właśnie dla architekta. Od tego się wszystko zaczyna.