Z orkami ponurkować, z humbakami na dystans

Wypatrywanie największego na ziemi ssaka jest wielką atrakcją turystyczną. Whalewatching polubili też Polacy. Najczęściej wyjeżdżamy do Norwegii

Publikacja: 02.04.2008 01:05

Z orkami ponurkować, z humbakami na dystans

Foto: Corbis

Najlepsze miejsca, by obserwować wieloryby w ich naturalnym środowisku, znajdują się na półkuli południowej i na zachodnim wybrzeżu obu Ameryk. Można zobaczyć tu płetwala błękitnego, największego z tych łagodnych olbrzymów (może mieć ponad 30 metrów długości i ważyć 190 ton). Wycieczki na wybrzeża Ameryk organizują niemieckie, brytyjskie i francuskie biura podróży i są to dziś oferty z najwyższej cenowo półki.

Polacy w poszukiwaniu wieloryba udają się więc raczej na bliższe nam wody Atlantyku – Wyspy Kanaryjskie, Zatokę Biskajską, wybrzeża Islandii i Norwegii.

– Wyruszyłem zimą na obserwowanie największych morskich drapieżników – orek – opowiada Michał Jaworski. – Tylko zimą i tylko u wybrzeży Norwegii można z orkami nurkować – wyjaśnia.

Orki nie atakują ludzi. Jednak w okolicach Argentyny czy w Pacyfiku zdarza im się pomylić nurka z foką. Dlatego lepiej obcować z nimi, gdy wybierają się na ławice śledzi norweskich. – Widziałem na filmie uprawiających whalewatching przyjaciół – mówi Jaworski. – Olbrzymie orki wynurzały się przy burcie ich statku i, dosłownie stojąc jak wielkie dmuchane boje, przyglądały się ciekawie przebywającym na pokładzie ludziom. Nie miałem tyle szczęścia co moi przyjaciele. Orki, które spotykaliśmy, nie były nas ciekawe. Przemieszczały się bardzo szybko, nie mogliśmy więc z nimi pływać. Jednak to i tak duże emocje, gdy obok łodzi płynie zwierzę dziewięciometrowej długości, ważące wiele ton. I ta sceneria: stada orek tańczące na tle ośnieżonych szczytów norweskich gór. – W krainie fiordów, najlepiej w czerwcu i w lipcu, można obserwować też kaszaloty – mówi Michał Przybysz, organizator whalewatchingu w biurze podróży Horyzonty. – Przy archipelagu Lofotów łatwo dojrzeć tego zębatego olbrzyma (samce osiągają nawet 20 metrów długości i 50 ton masy – red.). Ale największą radość przeżywa się, gdy długo się na niego czeka. Po kilku godzinach wypatrywania nawet ogon cieszy – dodaje ze śmiechem.

Najbardziej wyspecjalizowane w organizowaniu whalewatchingu są dziś małe rodzinne firmy na wybrzeżach Australii. Whalewatchingowcy polecają, by będąc tam, pojechać do Hervey Bay. Żyją tam humbaki (14 – 19 m, waga ok. 50 ton), które od 1963 r. są pod ochroną, dzięki czemu ich populacja wzrosła do ok. 13 tys. Miejscowi znają je i wiedzą nawet, jak podejrzeć matkę z młodym (tylko licencjonowane łodzie mogą podpływać do wielorybów, zawsze z boku, nigdy z przodu, z wyłączonym silnikiem i na dystans nie mniejszy niż 30 m). Znają zwyczaje tych wbrew pozorom bardzo wrażliwych zwierząt i potrafią opowiadać o nich godzinami.

Reklama
Reklama

W ofertach firm turystycznych z wysp Moreton i Stradbroke całodniowy whalewatching, czyli dobowa wycieczka łodzią, kosztuje ok. 130 dolarów.

[ramka]ekologia

Szacuje się, że każdego roku na świecie, na skutek ludzkiej działalności, ginie 300 tysięcy wielorybów, delfinów i morświnów.

Mimo że całkowity zakaz komercyjnych połowów wielorybów obowiązuje od 1986 r., kwitnie nielegalny handel mięsem waleni. W krajach takich jak Japonia, Norwegia i Grenlandia dozwolone jest małe wielorybnictwo przybrzeżne. Na Wyspach Owczych i w Japonii stosuje się polowanie z nagonką na grindwale i delfiny (!).

Nadal dozwolone są połowy na własne potrzeby, prowadzone metodami tradycyjnymi – z łodzi lub kajaka (Alaska, Filipiny). Niestety, ten sam status ma czasem polowanie przybrzeżne z użyciem małych statków myśliwskich. Dlatego, choć epoka „wielkiego wielorybnictwa” minęła (w rekordowym dla niej roku 1931 zabito 29 tys. płetwali błękitnych, podczas gdy dziś całkowitą liczebność tego gatunku na świecie ocenia się na 1 – 2 tys. osobników), wielorybom ciągle grozi wyginięcie.

O życie morskich ssaków najgłośniej i najaktywniej walczy międzynarodowa organizacja Greenpeace.

Reklama
Reklama

W Polsce również prowadzi kampanię: www.greenpeace.org/poland/wieloryby. Zabiega o jak najszybsze przyjęcie przez rząd RP konwencji o uregulowaniu wielorybnictwa. Polska zobowiązała się do tego już w 2003 r. na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej, wraz z pozostałymi krajami Grupy. Do tej pory tylko nasz rząd nie dopełnił jeszcze tego zobowiązania.

[/ramka]

Najlepsze miejsca, by obserwować wieloryby w ich naturalnym środowisku, znajdują się na półkuli południowej i na zachodnim wybrzeżu obu Ameryk. Można zobaczyć tu płetwala błękitnego, największego z tych łagodnych olbrzymów (może mieć ponad 30 metrów długości i ważyć 190 ton). Wycieczki na wybrzeża Ameryk organizują niemieckie, brytyjskie i francuskie biura podróży i są to dziś oferty z najwyższej cenowo półki.

Polacy w poszukiwaniu wieloryba udają się więc raczej na bliższe nam wody Atlantyku – Wyspy Kanaryjskie, Zatokę Biskajską, wybrzeża Islandii i Norwegii.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Kultura
Hockney, Cézanne, Niki de Saint Phalle i Cartier. Wakacyjne wystawy w Europie
Kultura
Polka wygrała Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie. Plakat ma być skuteczny
Kultura
Kendrick Lamar i 50 Cent na PGE Narodowym. Czy przeniosą rapową wojnę do Polski?
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama