Alibi na życie... Club Nautico

Żeby móc pracować nad książką, najpierw trzeba popracować na książkę – powiedziała Sammy, bohaterka „Wiszącego ogrodu” Iana Rankina.

Publikacja: 14.05.2008 14:19

Red

Z tego samego powodu postanowiłem zrezygnować z corocznego wyjazdu na żagle do Chorwacji. Zazdroszczę tym polskim żeglarzom, którzy w majowy weekend rozpoczęli tegoroczny sezon na Adriatyku. Bo tam jedynym problemem jest otwieranie ostryg. Aby to zrobić, potrzebny jest nóż o ostrzu krótkim, grubym i szpiczastym. Wbija się je pomiędzy dwie muszle, w których kryje się ostryga, po czym podważa wierzchnią muszlę, uważając, by nie wylać wody z wnętrza drugiej, no i nie uszkodzić samej ostrygi. Nóż taki posiada zabezpieczenie, które chroni dłoń przed ostrymi krawędziami muszli. Niestety, na wyposażeniu jachtów nie ma takich noży. (Zamiast niego najlepiej użyć scyzoryka ze złamanym ostrzem).

Wiem, że wielu ludzi ma problem z jedzeniem ostryg. Twierdzą, że są bez żadnego smaku. Myślę, że ci malkontenci jedli je w niewłaściwym miejscu, towarzystwie i o niewłaściwej porze. Ostrygi, mimo że do sklepów transportuje się je wyjątkowo starannie – w skrzynkach z lodem owinięte glonami – to jednak źle znoszą podróż. Im dłużej jadą, tym słabsze dają później doznania smakowe. Najlepsze są zaraz po wyjęciu z morza. Wtedy dają rozkosz, czuć istotę ich smaku – delikatny posmak morskiej wody.

Wiedzą o tym polscy żeglarze, którzy pływają po błękitnych wodach Adriatyku od kilkunastu lat. Odkąd się okazało, że aby wyczarterować łódkę, wystarczy posiadać uprawnienia takie jak te na Mazurach. Niełatwo na początku było przyzwyczaić się do jachtów; większych i o wiele lepiej wyposażonych niż mazurskie łajby. I tu, jak zwykle, pożyteczne okazały się książki mistrza sensacji Alistaira MacLeana, który w powieści „Złota sieć” tak opisywał wnętrze jachtu: „Na prawo od schodków stał stół z mapami morskimi, a na grodzi wisiały przyrządy nawigacyjne: prędkościomierz, miernik siły wiatru, wskaźnik głębokości, barometr, terminal GPS”. Wystarczyło oddać cumy i wypłynąć na swój pierwszy morski rejs.

MacLean potrafił pisać o morzu! Znał je doskonale. W czasach drugiej wojny światowej jako marynarz pływał w konwojach do Murmańska. Akcja wielu jego książek toczy się na morzu lub na morskich wysepkach. Przy czym im był starszy, tym cieplejsze i przyjaźniejsze żeglarzom opisywał akweny. Najbardziej lubił „ciche uderzenia fałów o aluminiowe maszty w Club Nautico, gdzie jachty kołysały się na niewidocznych falach”.

Na początku woziliśmy ze sobą do Chorwacji prowiant. Na każdym jachcie był kambuz, czyli kuchnia, więc mogliśmy gotować smacznie i tanio. Jednak, z czasem, coraz częściej zaglądaliśmy do konob, czyli dalmatyńskich knajpek, zobaczyć, co jedzą miejscowi i czym zachwycają się żeglarze z innych krajów. „Kiedy w głębokich czarkach podano zupę z małży, O’Brien umilkł i zabrał się do jedzenia”. Czuć, że MacLean uwielbiał takie jedzenie. My oprócz małż pochłanialiśmy w dużych ilościach kalmary, ośmiornice – wszystko, co pływa w lazurowych wodach.

Kilka lat temu, płynąc w stronę wodospadów na rzece Krka, odkryliśmy hodowlę ostryg: boje wskazywały leżące pod wodą ciężkie stalowe liny, na których żyją ostrygi. Gdy wpatrywaliśmy się w nie, marząc o nich i kieliszku zimnego chorwackiego wina vugavy, podpłynął do nas hodowca na małej plastikowej łódeczce. Zapytał, ile chcemy kupić. Zamówiliśmy pięć kilogramów, po pół na osobę. Odpłynął. Z pokładu się przypatrywaliśmy, jak wyciąga z wody coś na kształt worka i ściąga z tego ostrygi. Po chwili dostarczył nam je zapakowane w używane siatki z supermarketów. Kilogram kosztował tyle ile w polskim sklepie sztuka. Odtąd co roku w tym miejscu można spotkać dziesiątki polskich załóg.

Choć smakosze twierdzą, że najlepsze ostrygi są w okolicach Dubrownika. Tam jednak zajęliśmy się szukaniem mieszkania, w którym pod koniec życia spędzał wakacje Alistair MacLean. I do dziś go szukamy.

Z tego samego powodu postanowiłem zrezygnować z corocznego wyjazdu na żagle do Chorwacji. Zazdroszczę tym polskim żeglarzom, którzy w majowy weekend rozpoczęli tegoroczny sezon na Adriatyku. Bo tam jedynym problemem jest otwieranie ostryg. Aby to zrobić, potrzebny jest nóż o ostrzu krótkim, grubym i szpiczastym. Wbija się je pomiędzy dwie muszle, w których kryje się ostryga, po czym podważa wierzchnią muszlę, uważając, by nie wylać wody z wnętrza drugiej, no i nie uszkodzić samej ostrygi. Nóż taki posiada zabezpieczenie, które chroni dłoń przed ostrymi krawędziami muszli. Niestety, na wyposażeniu jachtów nie ma takich noży. (Zamiast niego najlepiej użyć scyzoryka ze złamanym ostrzem).

Pozostało 82% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"