Znajome małżeństwo z dwojgiem dzieci‚ podduszajace się na 40 metrach, szukało mieszkania. Jak to bywa w takich wypadkach‚ poszukujący wykreowali swoje mieszkanie – ideał. Ideał‚ jak sama nazwa wskazuje‚ już w założeniu jest nierealny‚ a w czasie zmierzania do niego oddala się jak miraż na pustyni. Ich ideał to było 100 metrów na warszawskim Mokotowie‚ cztery pokoje‚ ciche i z widokiem na drzewa‚ na ładnej ulicy‚ blisko metra i tramwaju‚ blisko sklepów‚ w starym budownictwie‚ z garażem‚ z dobrymi sąsiadami‚ z dużą kuchnią i dwoma łazienkami‚ okna na południe i zachód. No i last but not least‚ jako taka cena.
Nawet idealista uznałby te wymagania za księżycowe. Mimo to ruszyliśmy w miasto na poszukiwania‚ a właściwie w Mokotów‚ bo znajomi w żadnym wypadku nie zgadzali się zamieszkać na Ursynowie‚ chociaż ich zachęcałam. Czuliśmy‚ że coś podobnego można byłoby (teoretycznie) kupić od starszej pani‚ która przez lata nie miała pieniędzy na remonty. Bo tam‚ gdzie remonty się odbyły‚ nie tylko trzeba za nie zapłacić, i to drogo‚ ale pojawia się problem‚ co z tym wszystkim zrobić. Co zrobić z niechcianym luksusem lub, co gorsza‚ pseudoluksusem? Najpierw za niego zapłacić‚ a potem krok po kroku karczować za własne pieniądze i za kolejne zrobić własny wystrój. Albo żyć w tym kupionym‚ jeśli komuś nie przeszkadza.
Jak wkrótce się zorientowaliśmy‚ stare mieszkania dzielą się na kilka kategorii. Pierwsza – te nieremontowane od lat kilkudziesięciu albo remontowane metodą oszczędzającą. Tylko tak‚ żeby dało się mieszkać. Zdaniem moich znajomych te właśnie mieszkania mimo zaniedbania mają najwięcej dawnego uroku. Brak pieniędzy uchronił je przed luksusową dewastacją. Mają stary parkiet‚ oddzielną kuchnię‚ czasem zachowaną ze starych czasów służbówkę‚ której nie zamieniono jeszcze na otwartą kuchnię‚ podwójne okna‚ których nie zastąpiono plastikiem, oraz drewniane‚ malowane na biało drzwi.
Stopień zachowania oryginału zależy oczywiście od kultury i zamożności właściciela.
Nie znaleźliśmy, niestety, ani jednego mieszkania‚ w którym remont nie zepsułby starej substancji. Jeśli przy okazji naprawy piecyka gazowego trzeba było wymienić terakotę‚ to dyskretną białą z lat 30. zastępował turkusowy marmurek.