Klimat z widokiem na drzewa pilnie kupię

Wystrój mieszkania odzwierciedla style, epoki, mody. Raz króluje boazeria, raz luksfery. O czym przekonałam się, szukając ze znajomymi ich wymarzonego M-4 - pisze Joanna Bojańczyk.

Aktualizacja: 23.05.2008 03:07 Publikacja: 23.05.2008 02:34

Wnętrza mieszkania z lat 30. na warszawskiej Saskiej Kępie. Zachowano stary parkiet, posadzkę w kuch

Wnętrza mieszkania z lat 30. na warszawskiej Saskiej Kępie. Zachowano stary parkiet, posadzkę w kuchni, drewnianą oprawę okien. Całość dopełniają stare meble i detale. Kuchnia otwarta z zaznaczonym dużym łukiem wejściem, boazeria w przedpokoju

Foto: Rzeczpospolita, Darek Golik

Znajome małżeństwo z dwojgiem dzieci‚ podduszajace się na 40 metrach, szukało mieszkania. Jak to bywa w takich wypadkach‚ poszukujący wykreowali swoje mieszkanie – ideał. Ideał‚ jak sama nazwa wskazuje‚ już w założeniu jest nierealny‚ a w czasie zmierzania do niego oddala się jak miraż na pustyni. Ich ideał to było 100 metrów na warszawskim Mokotowie‚ cztery pokoje‚ ciche i z widokiem na drzewa‚ na ładnej ulicy‚ blisko metra i tramwaju‚ blisko sklepów‚ w starym budownictwie‚ z garażem‚ z dobrymi sąsiadami‚ z dużą kuchnią i dwoma łazienkami‚ okna na południe i zachód. No i last but not least‚ jako taka cena.

Nawet idealista uznałby te wymagania za księżycowe. Mimo to ruszyliśmy w miasto na poszukiwania‚ a właściwie w Mokotów‚ bo znajomi w żadnym wypadku nie zgadzali się zamieszkać na Ursynowie‚ chociaż ich zachęcałam. Czuliśmy‚ że coś podobnego można byłoby (teoretycznie) kupić od starszej pani‚ która przez lata nie miała pieniędzy na remonty. Bo tam‚ gdzie remonty się odbyły‚ nie tylko trzeba za nie zapłacić, i to drogo‚ ale pojawia się problem‚ co z tym wszystkim zrobić. Co zrobić z niechcianym luksusem lub, co gorsza‚ pseudoluksusem? Najpierw za niego zapłacić‚ a potem krok po kroku karczować za własne pieniądze i za kolejne zrobić własny wystrój. Albo żyć w tym kupionym‚ jeśli komuś nie przeszkadza.

Jak wkrótce się zorientowaliśmy‚ stare mieszkania dzielą się na kilka kategorii. Pierwsza – te nieremontowane od lat kilkudziesięciu albo remontowane metodą oszczędzającą. Tylko tak‚ żeby dało się mieszkać. Zdaniem moich znajomych te właśnie mieszkania mimo zaniedbania mają najwięcej dawnego uroku. Brak pieniędzy uchronił je przed luksusową dewastacją. Mają stary parkiet‚ oddzielną kuchnię‚ czasem zachowaną ze starych czasów służbówkę‚ której nie zamieniono jeszcze na otwartą kuchnię‚ podwójne okna‚ których nie zastąpiono plastikiem, oraz drewniane‚ malowane na biało drzwi.

Stopień zachowania oryginału zależy oczywiście od kultury i zamożności właściciela.

Nie znaleźliśmy, niestety, ani jednego mieszkania‚ w którym remont nie zepsułby starej substancji. Jeśli przy okazji naprawy piecyka gazowego trzeba było wymienić terakotę‚ to dyskretną białą z lat 30. zastępował turkusowy marmurek.

Do drugiej grupy zaliczyliśmy mieszkania remontowane w latach 80. Toporny wdzięk okresu niedoborów próbuje rekompensować twórczość sektora prywatnego. Drzwi obite brunatnym skajem‚ w przedpokoju boazeria‚ szafy z deszczułek sosnowych‚ bo inne gatunki drewna były wtedy trudno dostępne i zaporowo drogie. Otwory drzwiowe w łuki. W łazience kafelki z Peweksu (duma gospodarzy) albo czeskie (polskich nie było), armatury typ warszawski albo krakowski.

Wykończenia w stylu „stolarz pan Zdzisio”. Czasem‚ jako szczyt ekstrawagancji‚ wykwintna fototapeta. Ogólnie nijakość i tandeta okresu przejściowego.

Lata 90. to pierwsze upojenie możliwościami nowych technologii i wolnego rynku. Owalne wanny‚ jacuzzi‚ kabiny prysznicowe‚ marmury i trawertyny. High-tech wkracza do kuchni i łazienki. Zaczyna się wyburzanie ścian‚ bo kąty proste przestają być modne‚ za to obowiązywać zaczyna „przestrzeń otwarta”. Prostokątny pokój z drzwiami i czterema kątami prostymi to już archaizm‚ teraz mamy kąty ostre i okrągłe‚ falujące ściany. Tylko najodporniejsi nie ulegli w latach 90. pokusie wywalenia maksymalnej ilości ścian i zakrzywienia kątów.

Ten trend‚ jak się przekonaliśmy‚ jest w rozwoju do dziś. Szczytem mody pozostają luksfery‚ podłogi z egzotycznych gatunków drewna. Wyspę zakłada każdy‚ kto ma choć z 15 wolnych metrów w kuchniosalonie. Kuchni oddzielnych się dziś nie nosi. Moda na otwartość zaczyna także ogarniać terytorium łazienkowe. Wanna przy łóżku‚ to jeszcze OK‚ ale sedes? Poza tym w łazienkach nosi się krzywizny i ciemne drewno. Głębokie umywalki stawia się na podeście z ciemnego drewna jak miskę na stołku. W kuchniach panują niepodzielnie sufity podwieszane‚ w nich halogeny. Na podłogach kamień łączony z drewnem‚ obowiązkowo w linii falistej lub krzywej. W jednym mieszkaniu w poprzek salonu wybudowano ścianę z kartongipsu wielkości szafy trzydrzwiowej. Na plazmę – wyjaśnił gospodarz.

To są obrazki z turystyki nieruchomościowej. Ma się wrażenie‚ że schematy chodzą stadami. A gdy do dzieła wezmą się dekoratorzy wnętrz‚ schemat staje się dogmatem. Dogmat minimalizmu‚ dogmat luksusu‚ dogmat antyków‚ dogmat orientalny. Lokator‚ czy też więzień tej scenografii, nie ma nic do gadania‚ musi się podporządkować.

Infrastrukturę starej substancji wyrywa się z korzeniami‚ jak ząb‚ na jego miejscu wstawiając sztuczną szczękę. Zamiast ładnego pieca – rzemieślniczy kominek‚ zamiast skrzynkowych okien – badziewie z plastikowymi szprosami.

Widzieliśmy dom Józefa Szanajcy na Żoliborzu‚ w którym nowy właściciel wyburzył prawie wszystkie ściany doskonale zaprojektowanego modernistycznego mieszkania. Teraz się zastanawia‚ jak wrócić do dawnego układu‚ bo cała rodzina kotłuje się w jednym pomieszczeniu‚ i nikt nie może w ciszy poczytać‚ a w porze obiadu kapusta wypełnia wnętrze upajającą wonią.

Po nieudanych ekskursjach znajomi zdecydowali‚ że zostają na razie w starym mieszkaniu. Za małym‚ ale z pięknym widokiem. Z późnych lat 20.‚ z podwójnymi oknami zamykanymi na miedziane skuwki‚ z dębowym chybotliwym parkietem‚ emerytami na górze i na dole. Bez ochroniarza i portiera.Ale wkrótce wprowadzą się tu nowi lokatorzy i zrobią remont. W najmodniejszym stylu.

Znajome małżeństwo z dwojgiem dzieci‚ podduszajace się na 40 metrach, szukało mieszkania. Jak to bywa w takich wypadkach‚ poszukujący wykreowali swoje mieszkanie – ideał. Ideał‚ jak sama nazwa wskazuje‚ już w założeniu jest nierealny‚ a w czasie zmierzania do niego oddala się jak miraż na pustyni. Ich ideał to było 100 metrów na warszawskim Mokotowie‚ cztery pokoje‚ ciche i z widokiem na drzewa‚ na ładnej ulicy‚ blisko metra i tramwaju‚ blisko sklepów‚ w starym budownictwie‚ z garażem‚ z dobrymi sąsiadami‚ z dużą kuchnią i dwoma łazienkami‚ okna na południe i zachód. No i last but not least‚ jako taka cena.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali