„Widmo krąży po globalnej wiosce. Widmo budynków-ikon” – pisał znany krytyk Charles Jencks, opisując nowy typ architektury‚ który od lat 90. rozprzestrzenia się na świecie.
Nie bez ironii‚ ale i nie bez powodu książka Jencksa „The Iconic Building” („Budynek-ikona”‚ 2005) w pierwszym zdaniu nawiązuje do „Manifestu komunistycznego” Marksa i Engelsa.
Sama jest żarliwym manifestem budynków wyrazistych‚ rzucających się w oczy i przekraczających granice i estetyki, i konstrukcji. Jencks twierdzi‚ że takie budynki-ikony to nieuchronna konsekwencja rozwoju cywilizacji obrazkowej‚ showbiznesu i ekonomicznego wzrostu. To konieczność dziejowa.
Nie łączy ich konkretny styl‚ ale potencjał marketingowy – mogą rozsławić miasto‚ w którym się znajdują. Aby budynek stał się ikoną‚ oprócz łamiącej zasady oszałamiającej bryły powinien być zaprojektowany przez słynnego architekta z ego wielkości Zeppelina.
Jencks pisze o medialnej paranoi i nagonce na budynki-ikony. Ale paranoi tej próżno szukać u nas. Do polskich mediów trafiają skąpe informacje o elicie światowej architektury. Niemal zawsze o budynkach tych najwyższych, najbardziej fantazyjnych i dobieranych według klucza architektonicznych celebrytów‚ jakby to był jedyny klucz.