Indiana Jones po polsku

Zagrożone dziedzictwo. Dwieście tysięcy stanowisk archeologicznych na terenie Polski jest systematycznie niszczonych. Głównie z powodu działalności gospodarczej. Zatrważająca jest jednak skala szkód, jakich dokonują poszukiwacze skarbów

Publikacja: 23.06.2008 20:13

Fragmenty zabytkowych narzędzi i ozdób zabezpieczone przez policję w mieszkaniu w Zamościu, maj 2008

Fragmenty zabytkowych narzędzi i ozdób zabezpieczone przez policję w mieszkaniu w Zamościu, maj 2008 r.

Foto: Policja

W ciągu ostatnich lat proceder wyraźnie się nasilił, a coraz lepszy sprzęt – z wykrywaczami metalu na czele – pozwala zlokalizować w ziemi najmniejszy drobiazg. Szczególnie zagrożone są pola bitew – Polska na świecie uważana jest za zagłębie militariów. Efekt? Kwitnie metodyczne przeczesywanie lasów i miejsc, gdzie w przeszłości były prowadzone działania wojskowe.

 

 

W lutym w Łódzkiem schwytano poszukiwacza, który plądrował stanowiska archeologiczne niedaleko Łowicza, a znaleziska, m.in. średniowieczne, sprzedawał przez Internet. W maju u kolejnych "zbieraczy" zabytków, którzy penetrowali okolice Bolimowa, policja zabezpieczyła m.in. narzędzia krzemienne i gliniane, średniowieczne monety oraz militaria.

Tylko od 2007 r. zarejestrowano ponad 1300 aukcji internetowych, na które trafiały zabytki archeologiczne "niewiadomego" pochodzenia. W ponad 30 przypadkach osobom, które usiłowały sprzedać przedmioty pochodzące z nielegalnych wykopalisk, postawiono zarzuty prokuratorskie.

Archeolog Julia Orlicka Jasnoch (Muzeum Archeologiczne Środkowego Nadodrza w Zielonej Górze) prowadziła badania ratunkowe w Różanówce pod Nową Solą – na cmentarzysku kurhanowym z okresu kultury łużyckiej. Naukowców zaalarmowali leśnicy. – To był smutny widok – mówi Orlicka Jasnoch. – Jeden wykop rabunkowy obok drugiego, niemal każdy grób został splądrowany. Grabież musiała trwać od dawna. Poszukiwaczy interesowały tylko całe naczynia, bo takie można wystawić na aukcji. Zostawili potłuczoną ceramikę, ludzkie kości wysypane z urn, jakąś puszkę po piwie, rękawiczkę, aluminiowy nóż…

 

 

Właśnie kwestie prawne stały się ostatnio przedmiotem zażartej dyskusji między obrońcami zabytków i poszukiwaczami, którzy uważają, że obecne zapisy są zbyt restrykcyjne, zbyt ogólne i traktują wszystkich jednakowo, jak przestępców.

Mirosław Bieniecki jest socjologiem i poszukiwaczem, jednym z moderatorów forum www.poszukiwanieskarbow.com. Należy do tych nielicznych, którzy wypowiadają się pod imieniem i nazwiskiem. Większość woli zachować anonimowość. Bieniecki tłumaczy, że to z powodu odium, które spadło na całą grupę.

– Niestety, są wśród poszukiwaczy ludzie nastawieni na zarobek, tacy, którzy niszczą stanowiska archeologiczne, ale to jest margines – mówi. – Prawdziwi poszukiwacze kierują się pasją, chcą poczuć adrenalinę i mieć satysfakcję, że coś znaleźli. Nie szukamy zabytków, ale obowiązujące przepisy każdy znaleziony w ziemi przedmiot – czy to moneta z ub. stulecia, czy antyk – traktują jak zabytek, a nas wszystkich jak złodziei. A jeśli ktoś chce przekazać do muzeum to, co znalazł, może się spodziewać co najwyżej nieprzyjemności.

Swoimi poglądami poszukiwacze dzielą się na internetowych forach – najwięcej jest krytycznych uwag na temat przepisów. Rzadziej, ale zdarzają się, apele: nie bądźcie barbarzyńcami.

W pozytywny efekt złagodzenia prawa wobec poszukiwaczy nie wierzy Paulina Florjanowicz z Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków.

– Współpraca z portalem Allegro, którą rozpoczęliśmy jako jedna z nielicznych instytucji państwowych, zaowocowała m.in. wycofaniem z aukcji kilkudziesięciu cennych zabytków pochodzących z nielegalnych wykopalisk – to pokazuje rzeczywistą motywację części poszukiwaczy – mówi. – Mitów na temat działalności poszukiwaczy było i jest sporo, od wersji romantyczno przygodowej, odwołującej się do Indiany Jonesa, po ewidentne wprowadzanie opinii w błąd stwierdzeniami, że zapisy prawne dotyczące dziedzictwa archeologicznego to komunistyczny relikt. Poszukiwacze ignorują fakt, ż e regulacje dotyczące własności państwa w odniesieniu do znalezisk w ziemi są starsze niż PRL, a jeśli chodzi o definicję zabytku archeologicznego, jest ona zgodna z ratyfikowaną przez Polskę tzw. Kartą maltańską z 1992 r.

Bieganie z wykrywaczem w poszukiwaniu interesujących przedmiotów to nie jest archeologia

– Pozostałością po poprzedniej epoce jest co innego: brak emocjonalnej więzi z ziemią i niska świadomość, czym jest dziedzictwo archeologiczne. Więcej nawet, w Polsce istnieje coś w rodzaju społecznego przyzwolenia na tego rodzaju działalność. Poszukiwacze stawiają za wzór liberalne prawo angielskie, ale tam społeczeństwo ma zupełnie inną świadomość i nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby handlować własną historią. Dlatego jednym z najpilniejszych zadań jest edukacja – konkluduje Florjanowicz.

 

 

Stosunek do poszukiwaczy podzielił środowisko archeologów. Współpracę z detektorystami potępia prof. Przemysław Urbańczyk z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, który mówi, że w ten sposób legitymizowana jest działalność przestępcza.

– Tak jak nie ma lekarzy amatorów, tak też nie może być archeologów amatorów – podkreśla. – Ci, którzy tak o sobie mówią, są po prostu hobbystami biegającymi z wykrywaczami metalu w poszukiwaniu interesujących przedmiotów. To nie jest archeologia, tylko metalologia! Swoim studentom mówię czasem, że archeologia jest nauką o śmieciach – nas interesują nie "skarby", tylko kontekst kulturowy. Odwrotnie z detektorystami, którzy szukają skarbów, a reszta ich nie obchodzi, więc bezceremonialnie niszczą stanowiska archeologiczne.

Poszukiwacze widzą sytuację inaczej. Bieniecki mówi o konieczności ucywilizowania "zasad współżycia" archeologów i amatorów. Skorzystać na tym mogą obie strony. Tu przywołuje przykłady prowadzonych wspólnie poszukiwań, m.in. na terenie wikińskiego portu w Truso, gdzie dzięki detektorystom odnaleziono sporo cennych przedmiotów.

Dr Wojciech Wróblewski z Instytutu Archeologii UW jest za otwarciem się środowiska na współpracę z amatorami. – Jesteśmy świadkami rabunku na wielką skalę – mówi. – Przynajmniej część tych zabytków można by ocalić. Na początek nie należy wszystkich poszukiwaczy wrzucać do jednego worka. Cześć z nich to pasjonaci, którzy przez przypadek dokonują odkryć, i z nimi trzeba rozmawiać, przekonywać, zdobywać od nich informacje. Lekceważenie i dogmatyzm tylko szkodzą sprawie.

Chwali współpracę na jednym ze stanowisk w północnej Polsce, przyznaje jednak, że i tam w ślad za archeologami i pomagającymi im detektorystami pojawiły się "hieny". Dlatego woli nie ujawniać miejsca, gdzie odbywają się wykopaliska.

 

 

Zgodnie z polskim prawem zabytki i stanowiska archeologiczne podlegają ochronie. Wszystkie zabytki archeologiczne stanowią własność Skarbu Państwa. Prowadzenie amatorskich poszukiwań z użyciem wykrywaczy metalu jest legalne, ale detektorysta musi uzyskać zezwolenie – na określony czas i obszar – od wojewódzkiego konserwatora zabytków. Całkowicie nielegalne jest natomiast wydobywanie i przechowywanie starej amunicji oraz broni. Handel zabytkami archeologicznymi jest paserstwem.

 

W ciągu ostatnich lat proceder wyraźnie się nasilił, a coraz lepszy sprzęt – z wykrywaczami metalu na czele – pozwala zlokalizować w ziemi najmniejszy drobiazg. Szczególnie zagrożone są pola bitew – Polska na świecie uważana jest za zagłębie militariów. Efekt? Kwitnie metodyczne przeczesywanie lasów i miejsc, gdzie w przeszłości były prowadzone działania wojskowe.

W lutym w Łódzkiem schwytano poszukiwacza, który plądrował stanowiska archeologiczne niedaleko Łowicza, a znaleziska, m.in. średniowieczne, sprzedawał przez Internet. W maju u kolejnych "zbieraczy" zabytków, którzy penetrowali okolice Bolimowa, policja zabezpieczyła m.in. narzędzia krzemienne i gliniane, średniowieczne monety oraz militaria.

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali