Kiedy Yoko zaśpiewała nago

High Fidelity to pokaz na 60-lecie płyty długogrającej. O urodzinach przypomina niezwykła dźwiękowa wystawa: około 300 krążków ze zbiorów Egidio Marzony, zaprezentowanych w berlińskim Kulturforum. Autorami nagrań są najsłynniejsi eksperymentatorzy sztuki i muzyki, wśród nich Warhol, Lennon, Beuys i Cage - pisze nasza dziennikarka z Berlina

Publikacja: 19.11.2008 11:02

Kiedy Yoko zaśpiewała nago

Foto: bild.de

Na tej z pozoru skromniej wystawie spędziłam kilka godzin. Po prostu – zasłuchałam się. W komfortowych warunkach. Rozparta w wygodnym fotelu, kontemplowałam legendarne głosy i dźwięki. W sąsiednim pomieszczeniu podziwiałam ich wizualne odpowiedniki. Czyli okładki, krążki, fotosy i druki. Niektóre pamiętałam, bo stanowiły obiekty zbiorowego pożądania, nawet w PRL-u. Banan z okładki „Velvet Undeground”; Mick Jagger z wywalonym jęzorem, sportretowany przez Warhola; Yoko z Johnem fotografowani nago na okładce „Two Virgins”.

[srodtytul]Perfekcyjnie nagrane duchy [/srodtytul]

Było to w czasach rewolucji dźwiękowej. Za jej początek można uznać wynalazek płyty długogrającej o szybkości 33 i 1/3 obrotów na minutę – novum wprowadzone przez wytwórnię Columbia Records w 1948 roku. Ale szybciej w dziedzinie technik nagraniowych zaczęło się kręcić dwadzieścia lat później. Powstawały nowe systemy rejestrowania i odtwarzania muzyki. Każdy marzył o sprzęcie stereo. Termin „high fidelity”, w skrócie hi-fi, brzmiał jak czarodziejskie zaklęcie. Artyści ze zgniłego Zachodu mieli mniej nabożny stosunek do zjawiska. Techniczne nowinki przydały im się do propagowania eksperymentów łączących plastykę, muzykę, teatr i poezję.

Były to bowiem czasy rewolucji. Totalnej, na każdym polu publicznego życia. Także w sztuce. Buntownicy – młodzi, rzecz jasna, jako że pod koniec lat 60. starzy stracili autorytet – śmiało przekraczali granice gatunków. Mnożyły się artystyczne mutanty; powstawały nowe trendy: konceptualizm, minimal art, arte povera. Trzymały się też mocno happeningi i rozmaite akcje-prowokacje.

Niemiecki wydawca Egidio Marzona, fan innowacji, zgromadził w latach 1965–78 ponad 1000 obiektów – dokumentacji, katalogów, zaproszeń, a przede wszystkim zapisów różnego rodzaju sztuki efemerycznej. Dzięki jego idée fixe duchy wywrotowców przemawiają pełnym głosem.

[srodtytul]Najgłośniejsza cisza świata[/srodtytul]

Jednym z najstarszych nagrań w kolekcji jest „Die Sonate in Urlauten”, w skrócie „Ursonate”, w autorskiej interpretacji Kurta Schwittersa, hanowerskiego dadaisty i wielkiego oryginała. Wedle jego teorii, surowców do dzieła sztuki należy szukać wszędzie – na ulicy, w piwnicy, w piaskownicy. Również w sferze fonii. „Ursonata” (powstała w latach 1922–32) jest klasycznie skonstruowanym utworem na głos ludzki; składa się z nieartykułowanych dźwięków – zgłosek, powarkiwań i innych „pradźwięków”. Jej początek brzmi: „Fumms bö wö tää zää Uu, pögiff, kwil Ee”. Znam artystę – konkretnie, Grzegorza Sztwiertnię, który swej córce-niemowlakowi czytywał „Ursonate” do snu. Dziecko rozumiało.

Ponad pół wieku temu John Cage zaprezentował publicznie swoje najgłośniejsze dzieło: ciszę, trwającą 4 minuty 33 sekundy, „oprawioną” w odgłosy podnoszonej i zamykanej klapy klawiatury. W Berlinie Cage daje się usłyszeć w bardziej skomplikowanych dźwiękowo kompozycjach, wykonanych z pomocą elektroniki i konkretów. Amerykański guru XX-wiecznej awangardy muzycznej, wyrocznia dla artystów związanych z Fluxusem, inspirował też twórców happeningu. Gdyby ktoś chciał wiedzieć, jak „to” się robi, może skorzystać z instrukcji samego Allana Kaprowa, zmarłego przed dwoma laty pioniera gatunku, który w 1967 roku nagrał wykład „How to make a happening”.

W tym samym 2006 roku odszedł z tego świata Nam June Paik, Koreańczyk dzielący czas między Niemcy i Amerykę. Eksperymentator telewizyjno-muzyczny, współpracował m.in. z amerykańską wiolonczelistką Charlotte Moorman. Jej bardzo atrakcyjny, nagi biust można podziwiać na okładce jednej z płyt – w okrągłych otworach wyciętych w instrumencie. Fotomontaż-aluzja do ksywki artystki. W 1967 roku zrealizowała wespół z Paikiem performance „Opera Sextronique”, w efekcie którego została zatrzymana przez służby porządkowe, zyskując sławę „topless cellist” (gołopierśna wiolonczelistka). Jak na ironię, Moorman zmarła na nowotwór piersi w 1991 roku.

[srodtytul]Piski na dragach[/srodtytul]

Trzydzieści dwa lata wcześniej na Sorbonie została zarejestrowana konferencja z udziałem Yvesa Kleina, francuskiego mistrza absurdu, prekursora konceptualizmu. Tego, który wylansował intensywny błękit (International Klein Blue) jako kolor firmowy; używał nagich, ubabranych farbą dziewczyn zamiast pędzli i… próbował fruwać. Odleciał na zawsze w 1962 roku. Na przyziemny zawał.

Właściwie mało który z „klasyków” awangardy pozostaje przy życiu. Do takich wyjątków należy Roman Opałka, jedyny Polak słyszalny na wystawie „High Fidelity”, spokojnie odliczający kolejne cyfry, w trakcie zapisywania ich na „obrazach liczonych”.

Spośród twórców prowadzących bardziej intensywny tryb życia, ocalało zaledwie kilku. Wszyscy z piekła rodem: Jagger, niektórzy członkowie Velvet Underground z Lou Reedem na czele (piękna i wiecznie naszprycowana Nico, której dziecięcy głosik słychać na płycie z 1967 roku, odeszła 20 lat temu). I ta diablica Yoko Ono.

Kolejna skandalistka końca lat 60. Na okładce „Two Virgins” (1968) stoją z Lennonem w stroju rajskich rodziców, frontem do widza. Żeby zachować pozory przyzwoitości, album opakowano w drugą, brązową kopertę, co jeszcze bardziej pobudziło ciekawość. John skomentował potem wizerunek jako „dwoje ex-ćpunów z lekką nadwagą”. Fakt, świeżo poślubieni małżonkowie nie są wychudzeni. A przecież byli zgłodniali… seksu. Fotografia oraz nazwa płyty miały dowodzić, ze oto w coraz bardziej szalonym świecie spotkała się para niewiniątek (tytułowe dziewice), skorych do równie niegroźnych eksperymentów. Od strony muzycznej nagranie jest co najmniej trudne do przetrzymania. Lennon próbuje sił na fortepianie, organach i perkusji; w tle słychać rozmaite przypadkowe odgłosy, rozmowy z Yoko oraz jej piskliwe wokalizy. Warto dodać, że „Dwie dziewice” były także doświadczeniem z nowym systemem stereo. Ku chwale winylu.

[i]Wystawa czynna do 1 lutego w berlińskim Kulturforum[/i]

Kultura
Poeta fortepianu z drugiego planu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont