To chyba miał na myśli Tomasz Ossoliński, organizując w Teatrze Wielkim na swoje 15-lecie pokaz pt. „Hugenoci”. Już samo miejsce nobilituje – pamiętam tylko jedną imprezę mody‚ która się tam odbyła. Była to prezentacja kolekcji Krzysztofa Kolbergera‚ rynkowej efemerydy połowy lat 90.
Tym razem wszystko działo się nietypowo. Najpierw na wielkim ekranie pokazano film z udziałem męskich „najlepszych polskich modeli międzynarodowych wybiegów” (według dossier prasowego) oraz Charlotte Rampling. Była to raczej impresja. Przez ekran przepływali piękni mężczyźni oraz aktorka przesypująca piasek. „Zainspirowałem się filmem »Królowa Margot« z Isabelle Adjani – mówi Tomasz Ossoliński. Jest w nim pasja‚ miłość i szaleństwo‚ czyli coś‚ co mnie inspiruje”.
Po filmie 90-osobowy chór Teatru Wielkiego wykonał utwór Henryka Mikołaja Góreckiego pt. „Amen”. Z zapadni wysunęła się konstrukcja‚ na której stali modele ubrani przez Ossolińskiego. W półmroku, wśród dymów spowijających scenę, dostrzegłam różowy garnitur (a może smoking?), futro z białym włosem‚ srebrne garnitury‚ trencze i marynarki prince de galles. Szczegółów nie było widać‚ chociaż siedziałam w drugim rzędzie. Szkoda‚ bo to, co robi Ossoliński, zasługuje na dobre oświetlenie.
Tomasz Ossoliński zna się na warsztacie‚ ma instynkt nowoczesnej mody i wyczucie jej związku z tradycją. Jego projekty ubrań nie potrzebują wartości dodanej.
Rozumiem‚ że chciał na swój jubileusz zorganizować pokaz inny niż wszystkie. Ale ja nie zrozumiałam ani przesłania filmu‚ ani związku‚ jaki spektakl oraz, piękny skądinąd, religijny utwór Góreckiego mają z modą.