Gdy w 2004 r. Kazik Na Żywo grał pożegnalną trasę koncertową, słuchacze byli zgodni: artyści usuwają się w cień, będąc u szczytu sławy. Cóż bowiem z tego, że od wydania czwartej płyty – „Występ” – minęły wówczas dwa lata, zaś pochłonięty innymi projektami lider Kazik Staszewski nie był w stu procentach dyspozycyjny. Gdy muzycy stawali na scenie, jasne było, że lubią swoje towarzystwo, kochają razem grać i w żadnym wypadku nie zamierzają się oszczędzać. Ostrzy niczym podziwiane przez nich Rage Against The Machine zapracowali sobie na miano rodzimej koncertowej rewelacji.
[srodtytul]Powrót wśród wątpliwości[/srodtytul]
Decyzja o reaktywacji grupy została ogłoszona w maju 2008 r. Kilka miesięcy później koncerty w Toruniu i Wrocławiu były już zakontraktowane, ale Kazik wciąż miał wątpliwości. Choć KNŻ wracał w oryginalnym składzie – z Litzą i Burzą przy gitarach, basistą Kwiatem oraz Tomaszem Goehsem za perkusją – głównowodzący wcale nie był pewien, czy formacja „sprosta swojej legendzie”. Dawni sympatycy głośno powątpiewali zaś w inne niż materialne motywacje muzyków, zastanawiając się zarazem, czy zdrowotne komplikacje Staszewskiego i Friedricha nie odbiją się na bezkompromisowym, ultraintensywnym charakterze występów.
Dziś już wszystko jest jasne. Wyprzedane miesiąc wcześniej koncerty były sukcesem. Zdaniem zarówno muzyków, jak i wiernych fanów.
– KNŻ jeszcze tak nie brzmiał. Jesteśmy o parę lat dojrzalsi. Muzycznie i jako ludzie – przekonuje wyraźnie zadowolony Robert „Litza” Friedrich. – Dawno nie grałem rockowych koncertów. Teraz przypomniałem sobie, jak bardzo to lubię.