Dzięki nim uchatka, gwiazda show w Sea World w San Diego, może wciąż wykonywać swoje sztuczki, mimo że już niemal straciła wzrok. Soczewki uratowały przed niedołężnością niewidzącego kangura z australijskiego parku przyrody i ślepą lwicę z zoo w Rumunii.
Nie są to jednak zwyczajne soczewki. Przygotowane na indywidualne zamówienie akrylowe płytki są wszczepiane do wnętrza oka zwierzęcia. Rozmiar dowolny: od kota do nosorożca. Od 2008 roku, kiedy bawarska firma S & V Technologies opracowała technologię produkcji weterynaryjnych wewnątrzgałkowych soczewek, z jej usług skorzystały dziesiątki zwierząt: koni wyścigowych, psów przewodników, zwierząt cyrkowych czy zwykłych domowych pupili. Ale też lwów, żyraf, nosorożców, niedźwiedzi brunatnych czy tygrysów — zarówno tych żyjących w ogrodach zoologicznych, jak i na wolności.
[srodtytul] Warte każdego wydatku [/srodtytul]
Celem użycia soczewek jest uchronienie zwierząt przed utratą wzroku wywołaną zaćmą, zwaną inaczej kataraktą. U ludzi chorobę tę, polegającą na zmętnieniu soczewki prowadzącym do zaburzeń w ostrości widzenia, można leczyć dzięki specjalnym kroplom lub interwencji chirurgicznej. Niekiedy zaćmę można usunąć u zwierzęcia za pomocą podobnych metod chirurgicznych, jednak zazwyczaj nie odzyskuje ono w pełni sprawności widzenia.
- U zwierząt zaćma najczęściej prowadzi po prostu do ślepoty — powiedziała agencji AFP Ingeborg Fromberg, szefowa sekcji weterynaryjnej firmy S&V Technologies. — Ponieważ zwierzęta żyją krócej niż my, oznacza to dla nich pogorszenie jakości proporcjonalnie większej części życia. Firma wypuściła też na rynek specjalne soczewki pochłaniające promieniowanie UV, przeznaczone dla koni cierpiących na tzw. headshaking (rzucanie głową), nieuleczalny ból nerwu trójdzielnego. Dowiedziono, że światło słoneczne zaostrza przebieg tej choroby, dlatego niejaką ulgę cierpiącemu na nią zwierzęciu mogą przynieść soczewki wyposażone w filtry.