Reklama

Taneczny pakiet na weekend

Płyta Calvina Harrisa: To muzyka klubowa z ludzką twarzą, pobudzająca wyobraźnię

Publikacja: 28.08.2009 00:26

Calvin Harris, Ready for the weekend, CD, Sony Music Polska, 2009

Calvin Harris, Ready for the weekend, CD, Sony Music Polska, 2009

Foto: Rzeczpospolita

Do słuchania tego albumu potrzebne są przestronne pomieszczenie i wygodne buty. Nie da się usiedzieć. Calvin Harris porywa do tańca.

Zaledwie 25-letni Szkot ma już dorobek w dziedzinie klubowych rytmów, poprzednią płytą rewitalizował disco, teraz – zgodnie z modą – odświeża brzmienia lat 80. Ale nie tylko – jako producent ma pod ręką właściwie cały dorobek muzyczny ludzkości. Splata najróżniejsze motywy, korzysta ze wszystkich środków, które pomagają zaprowadzić słuchaczy na parkiet.

Poza świetnie zmiksowanymi podkładami ważne są dla niego melodie i partie wokalne, dzięki którym piosenki stają się opowieściami. Tracą anonimowy wymiar, typowy dla utworów elektronicznych. Te napisane przez Harrisa są nastrojowe i działają na wyobraźnię. Taneczne przeboje z ludzką twarzą – nie wytłumiają uczuć, stymulują do przeżywania.

„I’m Not Alone” zaczyna się od melancholijnego śpiewu i cichej gitary, ale nagle, nie wiadomo skąd, nadlatują ostre klawiszowe akordy i szybki, hipnotyzujący puls. Utwór nie brzmi jednak wulgarnie – do końca utrzymuje się romantyczna atmosfera. Harris łagodnym głosem serwuje klubową poezję: wersy o tym, że błysk świateł uwalnia go od samotności.

Otwierająca płytę „The Rain” wynosi na szczyt dobrego samopoczucia. Optymistycznym bitom towarzyszą zabawne komputerowe dźwięki i zwrotki o dziewczynie tak uroczej, że sama jej obecność nadaje życiu smak. Tytułowa „Ready for the Weekend” wzywa do zabawy: zwrotki budują napięcie, a wybuchowy refren należy do obdarzonej mocarnym soulowym głosem wokalistki, która oznajmia, że włożyła już odpowiednie buty i jest gotowa na weekendowy szał.

Reklama
Reklama

Harris nie kręci się w kółko na parkiecie – „Blue” jest melancholijnym wyznaniem mężczyzny uwikłanego w nieszczęśliwą miłość. „Worst Day” to podsumowanie fatalnych pomyłek, które sumują się w najpaskudniejszy dzień życia. Subtelny transowy „Flashback” opowiada zaś o sile wspomnień, które nadają życiu surrealny wymiar.

Płyta nie nadaje się na pierwszą lepszą potańcówkę i choć należy do gatunku dance, nie wolno jej mylić z ogłupiającym repertuarem Sopot Hit Festiwal. Harris zapewnia zabawę w świetnym stylu i bez kiczu.

[i]Calvin Harris, Ready for the weekend, CD, Sony Music Polska, 2009[/i]

Do słuchania tego albumu potrzebne są przestronne pomieszczenie i wygodne buty. Nie da się usiedzieć. Calvin Harris porywa do tańca.

Zaledwie 25-letni Szkot ma już dorobek w dziedzinie klubowych rytmów, poprzednią płytą rewitalizował disco, teraz – zgodnie z modą – odświeża brzmienia lat 80. Ale nie tylko – jako producent ma pod ręką właściwie cały dorobek muzyczny ludzkości. Splata najróżniejsze motywy, korzysta ze wszystkich środków, które pomagają zaprowadzić słuchaczy na parkiet.

Reklama
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Reklama
Reklama