Zabójczy smutek

Może się ukrywać tak dobrze, że latami nikt jej nie zauważy – ani chory, ani jego najbliżsi. Bywa bagatelizowana. Tymczasem nieleczona depresja może zabić

Aktualizacja: 15.11.2009 13:58 Publikacja: 13.11.2009 06:00

Na depresję choruje prawie 20 proc. ludzi na całym świecie

Na depresję choruje prawie 20 proc. ludzi na całym świecie

Foto: Fotorzepa, Michał Warda Mic Michał Warda

Red

Anna podejrzewała u siebie depresję od dłuższego czasu. – Ale było to takie duże słowo, jednostka chorobowa, kojarzyłam ją z lekami i terapią. A ja przecież pracowałam, wychowywałam dzieci. Kiedy raz powiedziałam o moich podejrzeniach lekarzowi, stwierdził, że mam zespół obniżonego nastroju, żebym się wyspała, i przejdzie... Nie przeszło – mówi dziś Anna, 35-latka, po zakończonej terapii.

Mimo zwiększającej się wiedzy na temat choroby, jej diagnozowania oraz leczenia depresja nadal jest bardzo niebezpieczna. Jak pokazują badania, dotyka ona blisko 20 proc. ludzi na całym świecie. Mimo to wciąż jest rzadko rozpoznawana i jeszcze rzadziej leczona. A leczyć ją trzeba koniecznie – w skrajnym wypadku może się skończyć śmiercią chorego.

Depresja należy do chorób trudnych do zdiagnozowania. Świadomość społeczna na jej temat też nie jest wysoka. Często wiedzy w tej dziedzinie brakuje także lekarzom pierwszego kontaktu: nie istnieje takie pojęcie, jak zespół obniżonego nastroju. Możemy mieć problemy adaptacyjne związane ze zmianami w życiu, ale one nie są tak silnie odczuwalne i przechodzą po kilkunastu dniach. Depresja sama nie przechodzi.

Większość z nas ma także skłonność do bagatelizowania swojego samopoczucia psychicznego. Chorobami wewnętrznymi przejmujemy się o wiele szybciej i poważniej. W przypadku złego samopoczucia psychicznego, utraty chęci działania, długotrwałego smutku – prędzej obwiniamy się, wstydzimy, zamykamy w sobie.

Istnieją dwie teorie na temat genezy powstawania depresji.

– Pierwsza z nich mówi o związku naszego samopoczucia z poziomem w organizmie serotoniny – hormonu pełniącego funkcję neuroprzekaźnika, który jest odpowiedzialny za odczuwanie przyjemności i radości w życiu, regulację snu, apetyt. Druga z teorii mówi o szeroko pojętej utracie – może być to zarówno utrata materialna, np. pracy, miejsca zamieszkania, może być strata kogoś bliskiego, ale także np. utrata statusu społecznego – wyjaśnia Aleksandra Jodko, psycholog. – Jeżeli spojrzymy z punktu widzenia tych dwóch teorii, to w życiu każdego człowieka są takie okresy, które sprzyjają rozwojowi depresji. Może to być okres menopauzy u kobiet, podeszły wiek, powyżej 60. – 65. roku życia – dodaje.

[srodtytul]Wychwycić pierwsze sygnały[/srodtytul]

Według niektórych lekarzy zagrożenie depresją pojawia się, kiedy przygnębienie, smutek, apatia utrzymują się ponad dwa tygodnie. Według wielu specjalistów to duże uproszczenie. Każdy miewa okresy w życiu, kiedy przez kilkanaście dni, czasem nawet kilka tygodni miewa chandrę. Co powinno wzbudzić nasz niepokój, to uogólnione myślenie pesymistyczne. Nic nas nie cieszy tu i teraz, źle myślimy także o przyszłości i źle oceniamy przeszłość. W naszym myśleniu pojawiają się lęki, niepewność.

Psycholodzy wyróżniają cztery podstawowe grupy objawów, które mogą wskazywać na istnienie depresji. Pierwsza kategoria to tzw. objawy emocjonalne. – Takie jak smutek. Kiedy nic nas nie cieszy, kiedy wszystko wydaje się przygnębiające. W depresji pojawia się także lęk – uogólniony, wolno płynący, czyli taki, którzy towarzyszy od rana do wieczora. Budzimy się z nim i zasypiamy. Często nie jest to bardzo wysoki lęk, jednak trwa dość długo. Bardzo często pacjenci opisują, że te emocje lokalizują się w nadbrzuszu. Pojawia się także tzw. dysforia, czyli rozdrażnienie, anfedonia – utrata umiejętności odczuwania radości – wyjaśnia psycholog.

Druga grupa objawów to objawy motywacyjne. Przejawiają się tym, że choremu nie chce się ruszać, czuje się apatyczny. Uciążliwe może być nawet umycie zębów lub wykonanie innych prostych, podstawowych czynności. Często pojawia się nadmierna senność.

Kolejna grupa objawów to objawy poznawcze – przejawiają się w trudnościach w podejmowaniu decyzji, rezygnacji.

Są także objawy somatyczne. I właśnie te bywają mylące w diagnozowaniu choroby. Psychologowie mówią wówczas o depresji maskowanej. – Pacjent uskarża się na bóle krzyża, żołądka, głowy. Zdarza się, że dodatkowo nie występują żadne inne objawy depresji, ale te dolegliwości to właśnie maski tej depresji – wyjaśniają. Bardzo często objawem charakterystycznym dla depresji są kłopoty ze snem. Chory wybudza się nad ranem, często z uczuciem lęku, i nie może zasnąć do rana.

[srodtytul]Trudna diagnoza[/srodtytul]

Według niektórych badań epidemiologicznych prowadzonych na całym świecie w ciągu całego życia na depresję choruje do 17 proc. populacji. Inne statystyki podają, że liczba ta może dochodzić nawet do 20 proc. Jeszcze bardziej niepokojące są dane, według których większość osób cierpiących na depresję w ogóle nie trafia do lekarza, a u połowy chorych zasięgających porady choroba ta nie jest diagnozowana.

Pierwszym powodem takiego stanu jest powszechne przekonanie, że psycholog lub psychiatra to specjaliści, którzy pomagają w poważnych kłopotach psychicznych, że to rozwiązanie dla ludzi chorych. Istnieje też opinia, że z różnymi problemami psychicznymi człowiek powinien radzić sobie sam, że to pokazuje siłę jego charakteru, musi więc umieć wziąć się w garść. Chorzy na depresję, jeśli nawet zaczynają podejrzewać u siebie chorobę, nie chcą nią obciążać najbliższych. Bardzo często nie mówią o swoim samopoczuciu, objawach, gdyż nie chcą być dla nikogo ciężarem, boją się niezrozumienia, mają ogromne poczucie winy.

– Kiedyś próbowałam powiedzieć o tym mojej matce. Usłyszałam, że mam w życiu tyle szczęścia: kochającego męża, dwójkę zdrowych dzieci, pracę. Że nie umiem być wdzięczna Bogu i losowi, że mi się w głowie poprzewracało. To mnie zraziło na długi czas – wspomina Anna, której pokonanie choroby zajęło dwa lata.

[srodtytul]Dlaczego trzeba leczyć[/srodtytul]

Przede wszystkim dlatego, ze nieleczona depresja może prowadzić do śmierci. Bardzo wiele osób z depresją ma myśli samobójcze. Choroba ma tendencje do powracania, a leczona daje możliwość wczesnej interwencji i nierozwinięcia się wszystkich objawów.

– Jedyną depresją, której nie można wyleczyć, jest depresja nieleczona – podkreśla psycholog.

Depresja utrudnia leczenie wielu innych chorób, np. cukrzycy, schorzeń układu krążenia. Chorzy nie przestrzegają zaleceń lekarskich, nie przyjmują regularnie leków, nie pilnują godzin posiłków itp.

Za najskuteczniejsza metodę leczenia depresji uznaje się jak dotąd łączenie leków i psychoterapii. Bardzo często w lżejszych stanach depresyjnych wystarczy sama psychoterapia. Lekarze przyznają, że trudnością w leczeniu depresji jest podejście wielu pacjentów do leków. Obawiają się, że środki tego typu mogą uzależniać, nie przyjmują ich regularnie, przyjmują dawki zbyt małe lub – na odwrót – w celu osiągnięcia lepszego efektu zbyt duże. Nowoczesna generacja leków, tzw. inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny, to leki bezpieczne, nieuzależniające, niepowodujące senności. Mogą być bezpiecznie stosowane tak długo, by przez jakiś czas mogły działać także po wyleczeniu depresji.

Warto wiedzieć, że do lekarza psychiatry nie potrzeba skierowania od lekarza pierwszego kontaktu, wystarczy umówić się na wizytę.

[srodtytul]Tęsknota za słońcem[/srodtytul]

Ostatnio coraz częściej pojawia się także pojęcie depresji sezonowej, którą się wiąże z niekorzystną pogodą. Według niektórych specjalistów ten rodzaj depresji jest związany ze skracaniem się dnia oraz zmniejszaniem liczby dni słonecznych, a tym samym – ilości światła docierającego do siatkówki oka.

Według niektórych badań na depresję sezonową cierpi 3 – 4 proc. Polaków. Bez względu na porę roku, jeśli objawy występują dłuższy czas, a samopoczucie wyraźnie się nie poprawia, konsultacja u lekarza jest konieczna. Przeczekiwanie jesieni, zaszywanie się w domu, z dala od ludzi, i ograniczanie się do koniecznych obowiązków nie pomoże pokonać choroby, a jedynie pogłębi złe samopoczucie chorego. W leczeniu tego rodzaju depresji skuteczne są terapie światłem. Profilaktyką może być także zdrowy tryb życia: ruch fizyczny, odpowiednia dieta, utrzymywanie kontaktów towarzyskich.

[ramka][srodtytul]Depresji mogą towarzyszyć m.in.:[/srodtytul]

- problemy ze snem

- zaburzenia miesiączkowania

- problemy ze strony układu pokarmowego

- utrata wagi lub tycie[/ramka]

Anna podejrzewała u siebie depresję od dłuższego czasu. – Ale było to takie duże słowo, jednostka chorobowa, kojarzyłam ją z lekami i terapią. A ja przecież pracowałam, wychowywałam dzieci. Kiedy raz powiedziałam o moich podejrzeniach lekarzowi, stwierdził, że mam zespół obniżonego nastroju, żebym się wyspała, i przejdzie... Nie przeszło – mówi dziś Anna, 35-latka, po zakończonej terapii.

Mimo zwiększającej się wiedzy na temat choroby, jej diagnozowania oraz leczenia depresja nadal jest bardzo niebezpieczna. Jak pokazują badania, dotyka ona blisko 20 proc. ludzi na całym świecie. Mimo to wciąż jest rzadko rozpoznawana i jeszcze rzadziej leczona. A leczyć ją trzeba koniecznie – w skrajnym wypadku może się skończyć śmiercią chorego.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla