Był 1998 rok, gdy Stanisław Kowalski razem z profesorem Zbigniewem Religią postanowili stworzyć ogólnokrajowy program „Zdążyć z Pomocą”. W pierwszym roku swojej działalności fundacja miała 142 podopiecznych. Po pięciu latach zajmowała się już ponad tysiącem dzieci. Dziś pod swoimi skrzydłami ma prawie 11 tys. małych pacjentów.
Wśród naszych podopiecznych są głównie dzieci z porażeniem mózgowym – mówi Stanisław Kowalski, prezes fundacji. Są też przypadki autyzmu, zespołu Downa, retinopatii, dystrofii mięśniowej, epilepsji i nowotworów. – Często oprócz standardowego leczenia dzieci te potrzebują bardzo kosztownych operacji. Rodzice nie byliby sami w stanie ich sfinansować – przyznaje Kowalski.
Dlatego fundacja pomaga im w zbieraniu pieniędzy. W jaki sposób? Każdemu dziecku zakładane jest subkonto. Trafiają tam środki m.in. z jednego procenta, ze zbiórek, od sponsorów itp. Choć ich pozyskiwanie należy przede wszystkim do rodziców, fundacja na swoje barki przejęła załatwienie wszelkich formalności. Występuje do instytucji państwowych o zezwolenia na organizację koncertów charytatywnych, zbiórek publicznych. Zajmuje się również prowadzeniem subkont, opłacaniem rachunków za usługi lecznicze, rehabilitację, zakup sprzętu medycznego i niezbędnych lekarstw. Tygodniowo refunduje faktury na około 2 mln zł.
Ważną częścią działalności fundacji jest też prowadzenie Ośrodka Rehabilitacji AMICUS przy ul. Słowackiego w Warszawie, który został otwarty na początku roku. Dzieci są w nim rehabilitowane całkowicie za darmo. Jeśli są spoza Warszawy – zarówno one, jak i ich opiekunowie nie muszą też płacić za pobyt w hotelu ani wyżywienie.
– Obliczyliśmy, że gdyby rodzice wszystkich naszych podopiecznych musieli ich wozić na płatną rehabilitację do komercyjnych ośrodków, kosztowałoby ich to w sumie prawie 1 mln zł rocznie – mówi Stanisław Kowalski.