Pierwsze wiosenne tygodnie są dla wielu z nas ciężką próbą: osłabieni, pozbawieni energii po mroźnej zimie nie mamy siły ani ochoty na wykonanie najprostszych czynności. Część ratuje się hektolitrami kawy, niektórzy łykają witaminy, jeszcze inni sięgają po różne napoje energetyzujące. Mają one wiele zalet: działają szybko, są stosunkowo tanie i dostępne - można je kupić niemal w każdym sklepie spożywczym. Dietetycy ostrzegają jednak: nie można przesadzać, a przedawkowanie grozi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi!
[srodtytul]Złoty składnik [/srodtytul]
Jak działają takie specyfiki? – Nie dodają one energii w sensie wartości odżywczych, ale są w stanie "zmusić" układ nerwowy do szybszej i bardziej efektywnej pracy – tłumaczy Magdalena Jarzynka, dietetyk z poradni dietetycznej Dietosfera. Pobudzają ośrodkowy układ nerwowy, dzięki czemu znika zmęczenie, polepsza się nastrój i koncentracja. Zadziałają, gdy potrzebujemy szybko otrząsnąć się z letargu i nie mamy możliwości i warunków do odpoczynku i regeneracji sił w naturalny sposób.
Dietetycy podkreślają, że wiele osób nie odróżnia napojów energetyzujących od izotonicznych. – Pierwsze mają za zadanie tylko nas pobudzić i nie są polecane w przypadku wysiłku fizycznego. Drugie są przeznaczone dla sportowców. Pomagają uzupełnić poziom elektrolitów i dodają energii w postaci kalorii – wyjaśnia Magdalena Jarzynka.
W przypadku większości energizerów główną substancją pobudzającą jest kofeina. Nie zawierają alkoholu. Jedna porcja napoju (cała puszka lub buteleczka tzw. "shota" - czyli mniejszego odpowiednika wystarczającego na jeden duży łyk) dostarcza przeciętnie 80 mg kofeiny.