Reklama
Rozwiń
Reklama

Krokodyl dla Europejczyka

Rezerwaty zwierząt w Afryce były przez lata symbolem dominacji białego człowieka. Obecnie stanowią szansę na rozwój i przetrwanie lokalnych społeczności

Publikacja: 13.05.2010 20:12

Krokodyl dla Europejczyka

Foto: Planete

Pierwszy na świecie rezerwat dzikich zwierząt powstał w Pongoli w 1895 roku – niedaleko granicy Swazilandu i Republiki Południowej Afryki. Decyzję o jego utworzeniu podjął Paul Kruger, prezydent Transwalu (nieistniejąca od 1994 roku prowincja w RPA), uzasadniając ją gwałtownym wzrostem polowań na lwy, słonie i nosorożce. Wkrótce w ślad za Krugerem poszli Anglicy, wytyczając w południowoafrykańskiej prowincji KwaZulu-Natal obszar pod park narodowy.

Kolonizatorzy chronili faunę i florę, ale nie liczyli się z potrzebami ludzi. Tworząc rezerwaty, przesiedlali zamieszkujące je plemiona lub zakazywali zabijania zwierząt pod groźbą kary więzienia. Tym samym uderzali w podstawy egzystencji tubylców, dla których polowania stanowiły ważną część życia, a także najlepszą metodę ochrony bydła przed drapieżnikami.

Obecnie rządy afrykańskie próbują przekonać lokalne społeczności do tworzenia prywatnych rezerwatów, którymi mogą kierować pod okiem organizacji pozarządowych. W ten sposób powstały parki ochrony zwierząt w Kenii i Namibii, prowadzone przez najstarsze ludy pasterskie na świecie – Masajów i plemię Himba.

Turyści z Europy i Ameryki chętnie je odwiedzają. Poznają kulturę plemion z bliska. Mogą stanąć oko w oko z lwem lub nosorożcem. A później odpocząć w bungalowie zbudowanym w sercu dżungli. Tego typu rezerwaty stymulują rozwój gospodarczy afrykańskich państw. Film „Jak wydoić nosorożca” pokazuje, że rezerwaty zmieniają też mentalność lokalnych społeczności. Uczą je przedsiębiorczości, zbliżają do zachodniej cywilizacji, ale wywołują także rozmaite problemy.

Zmieniają styl życia pasterskich ludów z koczowniczego na osiadły, co nie tylko narusza ich wielowiekową kulturę, ale przy okazji prowadzi do dewastacji środowiska. Bydło wypasane przez namibijski lud Himba – wciąż na tym samym obszarze – zamienia soczystą sawannę w pustynię. Tymczasem rosnąca liczba chronionych drapieżników zagraża wypasowi kóz i krów. Tylko czy warto zabijać lwy lub krokodyle, skoro przyciągają turystów, gwarantując regularny wpływ gotówki do plemiennej kasy? Mimo tych dylematów dokument pokazuje optymistyczny obraz Afryki, która własnymi siłami stopniowo dochodzi do siebie po latach rządów kolonizatorów i krwawych konfliktach.

Reklama
Reklama

Jak wydoić nosorożca | 20.45 | Planete | NIEDZIELA

Pierwszy na świecie rezerwat dzikich zwierząt powstał w Pongoli w 1895 roku – niedaleko granicy Swazilandu i Republiki Południowej Afryki. Decyzję o jego utworzeniu podjął Paul Kruger, prezydent Transwalu (nieistniejąca od 1994 roku prowincja w RPA), uzasadniając ją gwałtownym wzrostem polowań na lwy, słonie i nosorożce. Wkrótce w ślad za Krugerem poszli Anglicy, wytyczając w południowoafrykańskiej prowincji KwaZulu-Natal obszar pod park narodowy.

Kolonizatorzy chronili faunę i florę, ale nie liczyli się z potrzebami ludzi. Tworząc rezerwaty, przesiedlali zamieszkujące je plemiona lub zakazywali zabijania zwierząt pod groźbą kary więzienia. Tym samym uderzali w podstawy egzystencji tubylców, dla których polowania stanowiły ważną część życia, a także najlepszą metodę ochrony bydła przed drapieżnikami.

Reklama
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Kultura
Czytanie ma tylko dobre strony
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama