Pochodzi z Rochester w stanie Nowy Jork. W latach 1994 – 1996 studiowała jazz na Uniwersytecie w Miami, ale przeniosła się do słynnego Berklee College of Music w Bostonie, gdzie później sama została wykładowcą.
Nagroda zdobyta w 2004 r. w Konkursie Theloniusa Monka otworzyła jej drogę do kariery wokalnej – do wspólnych występów zapraszali ją Herbie Hancock, Wayne Shorter i Terrence Blanchard. Później przyszedł czas na debiutancką płytę – „Introducing Robin McKelle” z 2006 r. całkiem dobrze radziła sobie na listach magazynu „Billboard”, podobnie druga – „Modern Antique”, z interpretacjami takich evergreenów, jak „Cheek to Cheek”, „Day by Day” czy „Something’s Gotta Give”.
Co urzekło słuchaczy? Uniwersalność. Obdarzona ciepłym kontraltem Robin McKelle lubi swing i klasykę amerykańskiej rozrywki, ale nie myśli na tym poprzestawać.
Na tegorocznym albumie „Mess Around” śpiewa zarówno standardy Williego Dixona czy Arthura Hamiltona, jak i piosenki Johna Lennona i Paula McCartneya, braci Gibb, a nawet songi Leonarda Cohena. – Dawno myślałam o albumie, który oprócz jazzu zawierałby soul, blues i inne gatunki z tak mnie inspirujących nastrojów lat 60. – mówi Robin McKelle.
Amerykańską wokalistkę na Starówce wspierać będzie sekcja z Samem Barshem na klawiszach, Nate Mortonem na bębnach i znakomitym Reggie Washingtonem na kontrabasie.