Jeśli pozwalają nam finanse, wiemy, że nie będziemy tęsknić za śpiewaniem kolęd i barszczem, to czemu nie zdecydować się nawet na najbardziej egotyczne miejsce? Natomiast dla tych ostrożniejszych, bardziej konserwatywnych dobrym wyborem będzie wyjazd gdzieś w Polskę. Tradycyjną wigilijną kolację lub noworoczny obiad podadzą nam w hotelu lub w pensjonacie, a nikt z nas nie spędzi całego wieczoru w kuchni, przygotowując te posiłki. Cała rodzina będzie też mogła pójść na góralską pasterkę, spacer po lesie, wybrać się na kulig, spędzić razem sporo czasu i to inaczej niż zwykle o tej porze roku – za stołem, jedząc i pijąc. Można pozjeżdżać na nartach, poznać nowych ludzi, poślizgać się z dziećmi na łyżwach. Nawet wspólne lepienie bałwana będzie bardziej emocjonujące gdzieś na cudzym podwórku niż we własnym ogrodzie. Zmiana środowiska, odpoczynek zawsze pomagają odetchnąć od codziennych zajęć i corocznych, powtarzalnych świąt. A sylwester… powinien być taki, jaki chcemy, żeby był, choć czasem oznacza to ucieczkę przed zbiorowością, szampańską zabawą.
Sylwester to też męcząca rutyna?
Na pewno rutyna. Jednak wiele osób ulega jej z ochotą – taki mają temperament, lubią towarzystwo, wspólną zabawę. Inni natomiast bawią się w sylwestra trochę wbrew sobie, bo czują społeczny przymus. Myślą: nie mam ochoty na imprezę, ale może jakoś tak głupio zostać w domu przy telewizorze, gdy dokoła wszyscy się bawią. Tylko akurat w takich wypadkach nie warto zwalczać tego wewnętrznego oporu. Może lepiej spędzić ten wieczór nie tak wystrzałowo, jak wypada, ale tak jak mamy ochotę: z partnerem, w górach, albo ze znajomymi, ale w zupełnie innym miejscu, w zupełnie inny niż zawsze sposób? Może samemu warto coś zaproponować, zorganizować?
A mogłoby się wydawać, że sylwestrowa noc wolna jest od obowiązków, przymusu, oczekiwań przyjaciół i znajomych…
Wielu z nas tej wolności nie czuje. Stopniowo upodabniamy się do społeczeństw zachodnich. Owszem, dziś już nikogo nie dziwią walentynki, coraz mniej cudacznym pomysłem wydaje Halloween. Ale z drugiej strony wśród Polaków nadal bardzo silna jest tradycja katolicka: stąd przywiązanie do świąt i świątecznych spotkań. Znajdujemy się w fazie przejściowej: nie jesteśmy społeczeństwem aż tak bardzo konsumpcyjnym jak społeczeństwa starej Unii Europejskiej, ale też i przymus kolektywności i uniformizacji jest wśród nas silniejszy niż w tamtych krajach. Stąd mniej jesteśmy otwarci i tolerancyjni wobec osób niepodporządkowujących się społecznym normom, tradycjom, zwyczajom. Przymus kolektywności sprawia też, że jesteśmy mniej niż np. nasi rówieśnicy w Niemczech czy Anglii zorientowani na własne potrzeby i oczekiwania, a częściej uwzględniamy życzenia, zdanie rodziny, otoczenia. Dlatego na zabawach noworocznych od ogółu wciąż odstają osoby samotne, bo to przecież dziwne, że przyszły bez pary – tak myślą inni.
No a jeśli się jest taką osobą w takim właśnie gronie…