Chusta starsza od babci
Duże sieci odzieżowe trzymają rękę na pulsie i wiedzą, co lubią nosić modni 20-letni. Ale wizyta w sieciach proponowanych przez młodocianych pretendentów do tytułu hipstera, w takiej Zarze, czy w H&M, to już nie pójście na łatwiznę, to niemal obciach. Skoro nie wiesz, oddany Warszawie raper Stasiak ci doradzi. Jak sam rymuje: „robię zakupy tylko w secondhandzie/Spodnie trzy stówy? Tam zapłacę więcej/Spotkam tam Gośkę, Ankę i Andżelikę/Zamienimy słowo, przymierzę kurteczkę/Ej, ale chusta! Starsza od babci/Biorę, wyskoczę w niej jutro na dansy”. Ty też możesz! Wystarczy dotrzeć na ulicę Puławską. Tam lepszy sort oryginalnych ubrań znajdziesz bez problemu we Wzorcowni bądź Ciuchach. Już dawno straciły znaczenie, o jakim przeczytamy w „Złym” Tyrmanda – bazarowej okazji. Stały się raczej butikami. Zasada ubierania się jest prosta. Skoro nie pasuje, to nie pasuje. Spodnie muszą być tak ciasne, że nie zrobisz w nich przysiadu. Mama mówiła ci, że kolorowe apaszki i duże dekolty są tylko dla dziewcząt? Przestań tak myśleć, zanim znajomi zaczną usuwać cię z Facebooka.
A skoro jesteś na Puławskiej, odwiedź kawiarnię Relaks, przeczytaj niezależny komiks ze stojaczka, pogadaj o rowerach pozbawionych przerzutek, hamulców, o dziwo wciąż jeszcze z dwoma kołami. Obok jest Regeneracja, tam zjesz sataj (bo szaszłyk brzmi tak zwyczajnie) w miodzie i chilli, rozłożysz laptopa „z jabłuszkiem“ w widocznym miejscu, chcąc nie chcąc, przejdziesz z kelnerką na jedynie słuszne, egalitarne „ty“ i poćwiczysz pełne pogardy spojrzenia na zaprzedanych komercji pracownikach okolicznych agencji reklamowych.
Biali murzyni
Wychodząc z „Rege“ (skrótowce pożądane zawsze i wszędzie) masz też szansę przytulić jakiegoś hiphopowca zmierzającego do pobliskiego Hemp Szopu. To ważne, bo – jak pisał w książce „Wyż Nisz” Bartek Chaciński – „Hipsterzy z lat 50. wychowujący się na czarnym jazzie byli z założenia negrofilami – Norman Mailer mówił nawet o nich, że są »białymi Murzynami«. Dzisiejsi hipsterzy afiszują się często z sympatią dla muzyki hiphopowej czy soulowej, mimo że nie należą do śledzącej te gatunki grupy zagorzałych fanów. Lubią podkreślać, że ją doceniają”.
Z Mokotowa czas przenieść się na Mokotowską, znajdującą się – jak sama nazwa wskazuje – w Śródmieściu. Po drodze możesz wywalczyć swój kawałek parapetu w mieszczącej się na placu Zbawiciela Coffee Karma i sprawdzić, czy w sąsiednim Planie.B siedzi jeszcze któryś z grywających w tysiącu projektów przedstawicieli sceny muzyki improwizowanej. Wszyscy są już w klubokawiarni Chłodna 25? Szkoda. Pora zatem zanurzyć się w jedną z najbardziej hipsterskich arterii Warszawy.
Są na niej kawiarnie, najdziwniejsze sklepy, kolejne butiki z vintage’owymi szmatkami z importu (wszystko pojedyncze egzemplarze) oraz ekskluzywny skateshop. Nie jeździsz na desce? Nieważne. Hipsterzy mają to gdzieś, oni wiedzą, że liczy się dobry fason. A w Veteranie możesz nabyć oryginalne, sprowadzane z Zachodu modele butów i nasze koszulki Turbokolor. Zapamiętaj tę nazwę i koniecznie zdobądź jakiś ciuch z projektem współtwórcy tej firmy, czyli Swanskiego. To Sasnal polskiego skateboardingu, utalentowany, rozpoznawany za granicą oraz wśród klieneteli restauracji Dziki Ryż.
Yacht Rock Disco
Resztki pieniędzy wydasz siedzibie fundacji Bęc Zmiana, miłej sklepogaleryjce. Znajdziesz tam rzeczy dla osoby aspirującej bezcenne – od płyty „Yacht Rock Disco“ (nikt ze znajomych takiej nie ma!), po koszulkę z napisem „La Firynda“ (och, jak przekornie), po torbę w niewybrednych słowach wzywających do usuwania psich kup (skoro nikt w Polsce tego nie robi, musi to być przecież piekielnie hipsterskie). Na koniec moment równie refleksyjny, co spacer po zgliszczach Jadłodajni Filozoficznej. Chwila zadumy przy kamienicy 5-10-15. Latem to było najgorętsze miejsce Warszawy. Prawie jak Berlin: alternatywna muzyka grana przez alternatywne kolektywy didżejskie, basen pełen nieheteronormatywnych imprezowiczów, ciepła club mate, galerie, sklepy i pracownia fotograficzna. Ten ostatni punkt jest ważny – jak sensownie pisze portal Nonsensopedia: „w każdej paczce hipsterów muszą być co najmniej dwie osoby z czterdziestoletnim polaroidem.