„Dźwięki miasta, muzyka ciemnych bram" – śpiewał w „Złych snach" Przemek Piechocki, wokalista grupy. Piosenka, która znalazła się na debiucie Obiboksów, idealnie odzwierciedlała charakter ich twórczości, gdzie zawadiackie rockabilly, czyli mieszanka country z rock and rollem, łączyło się z czarną muzyką – rhythm and bluesem czy swingiem. Nie brakowało zatem basu, melodii i przestrzeni. Wyjątkową atmosferę pomogły budować teksty – obrazki z życia szemranego towarzystwa.
Kto obejrzy teledysk nowego, zwiastującego drugi krążek utworu „Na koniec świata" (premiera płyty 19 marca), zobaczy, że zespół nie schodzi z obranej drogi. Przedstawiono w nim świat, który w 2009 roku w „Rewersie" wskrzesił Borys Lankosz, a ponad pół wieku temu z nerwem uwiecznił Leopold Tyrmand. Są tu więc na mokro ufryzowane włosy i skórzane kurtki. Typowe dla stołecznej łobuzerki kaszkiety i spodnie w kratę. W tle zaś bramy, chaszcze, kolejka podmiejska (w tej roli wąskotorówka w Piasecznie) i stare samochody. Obraz został wystylizowany na podniszczoną taśmę filmową.
Klip bez problemu mógłby funkcjonować jako zapowiedź ekranizacji „Złego". Zresztą aluzji do tej lektury nie brak. – Wielu słuchaczy mówiło nam już po pierwszej płycie, że w naszych utworach odnajdują to, co podobało im się właśnie w tej książce – przyznaje wokalista Obibox.