Film powstał w okolicach Gandawy, nazywanych Moskwą. Czy realizm jest dla pana najważniejszy?
Christoph van Rompaey:
Chcę opowiadać o prawdziwych ludziach w ich otoczeniu. Podczas realizacji zdjęć w mieszkaniu głównej bohaterki Matty okazało się, że w tym samym budynku wychowywał się Johan Heldenbergh grający jej męża. Z okna widział parking, gdzie spotykał się z ojcem, gdy ten przyjeżdżał po niego w weekendy – rodzice się rozwiedli. Czuł się z tym dziwnie.
Matty, 41-letnia matka trójki dzieci, pracuje na poczcie, zakochany w niej 29-latek jest tirowcem. Natomiast zdradzający żonę Werner uczy na ASP. Czy on i Matty rzeczywiście do siebie pasowali?
Nie sądzę, by to, że ludzie pochodzą z różnych środowisk, przesądzało o przyszłości związku. To nie ma znaczenia.