Młodziutka Broomfield trafiła w dobre ręce. W utworach czuje się opiekę doświadczonych producentów. Inspirowany soulem album jest na czasie. W dynamicznych, nowocześnie zaaranżowanych piosenkach tylko lekko pobrzmiewa przeszłość.
Moda na retro wciąż panuje w brytyjskim popie, mimo że dosłowne nawiązania, z jakich słynęła Winehouse, już się znudziły. Muzyczny styl zmarłej gwiazdy promieniuje na brytyjskie wokalistki. Broomfield nie jest od tego wpływu wolna, ale legenda Winehouse jej nie przytłoczyła.
Najlepsze są melodie, w nich jest urok płyty. Gorzej z tekstami, ale nastoletnia wokalistka ma jeszcze czas wypełnić je przeżyciami. Na razie za sukces wypada uznać, że nie razi banałami. Została namaszczona na następczynię Winehouse, ale jej muzyka jest inna: pogodna i pełna dziewczęcej słodyczy.
Broomfield ma łagodny głos o charakterystycznej barwie – to atut na zatłoczonej scenie. Światowy sukces płyt Adele pokazał, że słuchacze zatęsknili za utalentowanymi wokalistkami. Znużeni popisami i trikami wizerunkowymi chętnie kupują płyty pięknie zaśpiewane. Broomfield robi z głosu dobry użytek w energicznych popowych numerach – „Don't Make It True", smutnawych balladach – „Will You Remember Our Love", a nawet pulsującym reggae „Time Will Tell".
Dionne nagrywa niesztampowy pop, który dobrze rokuje jej karierze. Jej debiut rynkowy nie był falstartem, ale ten artystyczny nastąpi za kilka lat.