Jane's Addiction trudno tak naprawdę nazwać zespołem. Rozpadali się i wznawiali działalność ze cztery razy, a na 26 lat działalności mniej więcej połowę zajęło grupie nieistnienie – nie ma raczej wątpliwości, że muzycy nie mogą już na siebie patrzeć. Ale najwyraźniej nie muszą – „The Great Escape Artist" to całkiem niezła płyta.
Grupie Perry'ego Farrella udaje się z powodzeniem realizować to, z czym duży problem ma większość rockowych gigantów lat 90. z Red Hot Chili Peppers na czele – starzeć się z klasą. Na ich nowej płycie nie ma za grosz tej wariackiej energii, dzikiej witalności, jaką rozbrzmiewały choćby „Nothing's Shocking" czy „Ritual de lo Habitual". Wszystko jest tu stateczne, dobrze ułożone i zapięte na ostatni guzik – bez szaleństw i fajerwerków eksperymentalnej pasji. A jednak zupełnie to nie razi. Monumentalny „Underground" z potężnym riffem Dave'a Navarro czy w przewrotnie psychodeliczny sposób przebojowe „Curiosity Kills" to kawałek dobrego rockowego grania – akurat na miarę klasy tych znakomitych muzyków.