Born to Die: dobra płyta Lany Del Rey

Lana Del Rey przenosi nas w czasy, gdy na ekranach królował James Dean, a na ulicach czerwone cadillaki

Publikacja: 17.02.2012 23:35

Born to Die: dobra płyta Lany Del Rey

Foto: Materiały Promocyjne

Album ukazuje się w kluczowym momencie kariery Amerykanki. Bardzo dobrymi kompozycjami ma szansę uciąć złośliwe komentarze internautów i krytyków, którzy wątpili w jej talent i zdążyli ogłosić jej porażkę.

Zobacz na Empik.rp.pl

Na „Born to Die" dominuje nastrojowy pop, miejscami czuć flirt z r'n'b. Całość nasycona jest podniosłymi sekcjami smyczkowymi i chropowatymi samplami. O wartości płyty decyduje jednak wyjątkowa barwa głosu artystki i jej umiejętności kreacyjne. Bywa histeryczną kochanką, by w mgnieniu oka zmienić się w zblazowaną gwiazdę. Wdzięczy się jak nastolatka, a po chwili sprowadza na ziemię lodowatą cierpkością. W tym momencie historia jej kariery nabiera innego wymiaru. Lana, podobnie jak Lady Gaga, bawi się słuchaczem, wciąż zmieniając tożsamość, pokazuje, że w dzisiejszych czasach można dowolnie kreować swój wizerunek.

Prawie każda piosenka na albumie jest hitem. Wokalistka świetnie odnajduje się w przejmujących balladach („Carmen" i „Summertime Sadness"), ale radzi też sobie w bardziej popowym repertuarze („Off to the Races" i „Diet Mountain Dew"). Brzmienie kompozycji przenosi do Stanów Zjednoczonych sprzed pół wieku, z Jamesem Deanem i Marlonem Brando. Gitara w „Blue Jeans" brzmi jak w „Runaway" Dela Shannona – przeboju lat 60. Ten nastrój świetnie oddaje teledysk do „Born to Die": wytatuowani przystojniacy, toksyczna miłość i śmierć na autostradzie. Całość pełna hedonizmu i splinu, ale także romantycznego poczucia zagubienia.

Kariera amerykańskiej wokalistki dowodzi, że Internet to obusieczna broń. Potrafi błyskawicznie wynieść na szczyt i równie szybko stać się źródłem upokorzeń.

Jeszcze miesiąc temu nazywano ją najgorętszą postacią show-biznesu, a nadchodzącą płytę – najbardziej oczekiwanym krążkiem roku. Single „Video Games" i „Born to Die" z miejsca podbiły Internet i zdobyły listy przebojów. Krytycy zgodnie twierdzili, że młoda amerykańska piosenkarka ma olbrzymi talent.

Z czasem stała się obiektem żartów bezlitosnych internautów, kpiących z jej zmyślonej biografii i zoperowanych plastycznie ust. Pod ostrzałem krytyki przesunięto jej trasę koncertową w Stanach Zjednoczonych, tłumacząc, że gwiazda potrzebuje jeszcze czasu. Można powiedzieć, że sama się o to prosiła: bajki o dzieciństwie spędzonym w biedzie zostały obalone, gdy wyszło na jaw, że jest córką milionera. Ponadto „Born to Die" wcale nie był jej debiutem, gdyż w 2010 r. wydała krążek pod prawdziwym nazwiskiem Lizzy Grant. Spotkał się z obojętnością słuchaczy, ale wtedy jeszcze nie była wystylizowaną na retro gwiazdą wspieraną przez sztab speców od marketingu.

Medialna bańka ostatecznie pękła, gdy Lana zaśpiewała w styczniu na żywo w programie Saturday Night Live. Występ był tak słaby, że nawet organizatorzy byli zawstydzeni. Niedoświadczona wokalistka zaś tak stremowana, że nie panowała nad głosem i gubiła melodię. Juliette Lewis, aktorka i muzyk, porównała ją na Twitterze do 12-latki udającej, że występuje przed publicznością w swoim pokoju.

Podobnych głosów było więcej; wszyscy się zastanawiali, co jest prawdą, a co zmyśleniem, i czy Lana naprawdę potrafi śpiewać. Informacyjny zgiełk wokół Amerykanki sprawia, że trudno odróżnić plotkę od prawdy. Dlatego w przypadku „Born to Die" najbezpieczniej oceniać efekt, a ten jest bardzo dobry.

W filmie „Simone" z 2002 r. producent filmowy (Al Pacino), mając dość ekscesów gwiazd, tworzy wirtualną aktorkę, która robi oszałamiającą karierę i dostaje Oscara. Nawet jeśli Lana Del Rey jest tylko awatarem stworzonym przez speców od marketingu, niewątpliwie nagrała świetne piosenki.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.kube@rp.pl

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"