Niedawna nieudana próba pokonania Morza Czerwonego przez polskiego kitesurfera, dramatyczna, ale i trochę groteskowa, pokazała, że nasi kajciarze mierzą wysoko. A ponadto – że nosi ich daleko. Zanim jednak wyruszą na dalekie akweny, większość z nich zaczyna swą przygodę z kajtami na Półwyspie Helskim. Zatoka Pucka, gdzie można oddalić się kilkaset metrów od brzegu, nie tracąc gruntu pod nogami, uważana jest za jeden z najbezpieczniejszych i najlepszych w Europie akwenów do nauki kitesurfingu.
Kitesurfing to modny i młody stosunkowo sport spowinowacony z windsurfingiem, snowboardem i paralotniarstwem, a także tradycyjnym puszczaniem latawców. Pozwala nie tylko pływać, lecz także fruwać – wprawny kitesurfer może oderwać się od wody i ulecieć w powietrze – na sześć, osiem, a nawet dziesięć metrów w górę. Kite to niewielka deska – zwykle ok. 1,5 m długości – i ciągnący ją żagiel, a raczej podobny do paralotni latawiec o powierzchni od trzech do dwudziestu kilku metrów kwadratowych.
Skrzydła nad Helem
Uprawianie kitesurfingu łączy się z większym ryzykiem niż np. windsurfingu. Nie jest jest to jednak sport ekstremalny, dla wybranych. Świadczy o tym wielkie powodzenie szkół kitesurfingowych. Większość z nich ulokowała się na Mierzei Helskiej. W Zatoce Puckiej kursantów i instruktorów jest już tak wielu, że coraz częściej zaczynają sobie wchodzić w paradę. Dlatego w ostatnich latach skrzydła kajtów, na razie nieliczne, pojawiły się też na Zalewie Wiślanym. Na jego wodach można uczyć się i pływać w poczuciu pełnego bezpieczeństwa.
Inny akwen cieszący się coraz większym powodzeniem to, na drugim krańcu polskiego wybrzeża, Zatoka Pomorska. Zwłaszcza płytkie wody w sąsiedztwie falochronu w Świnoujściu, gdzie choć wieje wiatr, nie ma prawie fal. W lecie działa tam popularna szkółka KitePark. Warto też wybrać się na niedaleką Rugię, bardzo cenioną przez kitesurferów niemieckich. Szczególnie polecane plaże w pobliżu polskiej granicy to m.in. Thiessow, Lobbe, Mukran, Schaprode, Rosengarten. Pływać na kajcie, jeśli ma się już doświadczenie, można też rzecz jasna nad otwartym morzem. Wielu zwolenników ma np. Łeba. Ale pomimo swych zalet i uroków – takich jak czysta woda, równe piaszczyste dno i niewielkie na ogół głębokości przy brzegu – dla bardziej zaawansowanych polski Bałtyk nie jest zbyt atrakcyjny. Brakuje u nas silnych, a przede wszystkim stałych wiatrów. Takich jak np. zachodni ponente i wschodni levante, wiejące w Cieśninie Gibraltarskiej.
Polska wioska na Rodos
Cieśnina – europejska mekka miłośników kitesurfingu i windsurfingu – to przy tym niezwykle piękne miejsce. Kiedy levante przepędzi znad niej poranne mgły, z falochronów portu w Tarifie dostrzec można oślepiająco białe miasteczka Maroka, strzeliste wieże minaretów i tajemniczy, jakby oblany różową poświatą masyw gór Rif. Latem nad plażami między Tarifą a Kadyksem kajtów jest tak wiele, że przypominają stada egzotycznych ptaków. Na całym wybrzeżu powstały dziesiątki baz, szkół kitesurfingowych, wypożyczalni sprzętu i niedrogich hoteli czekających na miłośników tego sportu.