Fajerwerki na Pacyfiku

Vanuatu | Najmocniejszy napój z korzeni kavy przyrządza się na wyspie Tanna, u stóp wulkanu Yasur. Ekstrakt przeżuty przez dzieci wprawia w euforię, a potem łagodnie usypia

Publikacja: 10.08.2012 00:13

Kiedy niemal 250 lat temu James Cook żeglował po południowym Pacyfiku w poszukiwaniu tajemniczego „kontynentu południowego", na wodach znajdujących się już poza mapami ówczesnego świata, jego ekspedycja trafiła na nieznany archipelag. Odkrywając kolejne wyspy zamieszkane przez ludność odzianą w spódniczki z trawy James Cook przemierzał Vanuatu z północy na południe. Gdy zbadał już większość z nich i właśnie zakończył nanosić na mapy wyspę Erromango, wzrok załogi przykuł wielki pożar, który dostrzeżono daleko na południu. Łuna, która pojawiła się w nocy na horyzoncie, była widoczna z odległości ponad 50 mil morskich, czyli ok. 90 km.

Jak się wkrótce okazało, nie była ona oznaką ani wielkiego pożaru lasu, ani wojny domowej, co początkowo zapisał w dzienniku pokładowym Cook. Uczestnicy ekspedycji byli świadkami jednej z największych w historii erupcji wulkanu Yasur.

Wyprawa do wnętrza Ziemi

Odkąd Cook po raz pierwszy dotarł na Vanuatu, minęło już prawie ćwierć tysiąclecia, a erupcja wulkanu na wyspie Tanna wciąż trwa. Co kilka minut Yasur wyrzuca z siebie pióropusze lawy na wysokość kilkudziesięciu, a czasem i kilkuset metrów. Jednak – z korzyścią dla turystów i portfeli mieszkańców wyspy, którzy na turystyce #zarabiają – już od kilkudziesięciu lat erupcja przebiega w sposób przewidywalny. Co więcej, jest ona na tyle bezpieczna, że niemal co wieczór można wdrapać się na krawędź wulkanu i zajrzeć do krateru, w którym gotują się pokłady magmy.

Erupcje, co kilkanaście minut wstrząsające powietrzem i ziemią, pozwalają odczuć niszczycielską siłę matki Ziemi. Na krawędzi wulkanu grunt drży delikatnie niemal nieprzerwanie. Jednak co jakiś czas bulgotanie wrzącej magmy na chwilę ustaje. I już wiadomo, że za kilka sekund krzepnąca szybko lawa zatka komin wulkaniczny i będziemy świadkami kolejnej spektakularnej erupcji. W tej chwili ciszy magma głęboko na dnie krateru toruje sobie drogę z komina i po chwili wystrzela w górę.

Najpierw pojawia się błysk. Po chwili powietrze rozrywa huk tak przeszywający, że nie sposób nie skurczyć się w sobie i odruchowo nie schylić głowy. Wgląd w kipiące trzewia naszej planety naprawdę pozwala poczuć się jak bohaterowie Juliusza Verne'a wyruszający do wnętrza Ziemi. Największe wrażenie Yasur robi po zmroku. Nawet najbardziej spektakularne sylwestrowe fajerwerki w Nowym Jorku czy Hongkongu nie mogą się równać z wyrzucanymi wysoko w powietrze fontannami wrzącej lawy.

Na wyspie Tanna zakotwiczyliśmy w Port Resolution, zaledwie kilka kilometrów od podnóża wulkanu. Przez wiele dni południowo-wschodnie wiatry pasatowe pozwoliły nam cieszyć się okolicą w sposób niezakłócony. Jednak gdy tylko wiatr zmienił kierunek na zachodni, w ciągu jednej nocy jacht przykryła warstwa popiołów wulkanicznych. Ostre jak igły, bogate w żelazo i inne metale ciężkie z wnętrza ziemi, drobinki magmy wbijały się w dłonie, kaleczyły stopy i kłuły w oczy, nie wspominając już o ich wpływie na ożaglowanie i biel pokładu. Z Tanny musieliśmy z dnia na dzień uciekać. Ale wcześniej udało nam się poznać sporo zwyczajów jej mieszkańców, jednego z najbardziej tradycyjnych ludów Pacyfiku.

Kava poprawia obyczaje

Wyspiarzy z Tanny wyróżnia spośród mieszkańców innych wysp Pacyfiku np. sposób picia kavy – napoju ze spowinowaconej z czarnym pieprzem rośliny kava kava.  Nigdzie indziej rytuał spożywania tego napoju nie jest tak niezwykły i niezmieniony od wieków. Dawno, dawno temu na Vanuatu kava zarezerwowana była wyłącznie dla wodza i starszyzny wioskowej. Spożywano ją z namaszczeniem, w celach sakralnych, podczas rytualnych obrzędów. Z czasem starszyzna uznała jednak, że kava jako środek rozluźniający i uspokajający – w przeciwieństwie do alkoholu, który pojawił się na wyspach wraz z europejskimi odkrywcami – może łagodzić obyczaje. Kava wyzwala stan beztroski, poskramiając jednocześnie skłonność do agresji. U niektórych powoduje euforię i pobudza elokwencję, ale u większości osób wzmaga senność. Z doświadczenia wiem, że po siedmiu–ośmiu kokosowych czarkach senność ogarnia wszystkich uczestników rytuału.

Dziś na Vanuatu kavę piją wszyscy. Ale nie na Tannie. Tu kava, podobnie jak przed wiekami, zarezerwowana jest wyłącznie dla mężczyzn, a jej spożywanie to mistyczny rytuał. Na Tannie kavę pija się wyłącznie w Nakamalu, czyli Miejscu Całkowitego Spokoju. Każdy z uczestników wieczoru, wyłącznie mężczyzni, po kolei otrzymuje miseczkę z połówki kokosa napełnioną kavowym ekstraktem, po czym udaje się kilka kroków w mrok nocy. To czas na chwilę zadumy. Mężczyzna szepcze kilka słów do przodków i wychyla całą czarkę w kilku łykach.

Przed przygotowaniem napoju korzenie kavy najpierw trafiają do chłopców, którzy nie wkroczyli jeszcze w wiek dojrzewania. Ci starannie je żują aż do uzyskania jednolitej papki zapychającej całe usta. Korzeń ma smak imbiru z pieprzem, a raczej gałęzi z odrobiną imbiru i pieprzu. Tak przygotowana papka zalewana jest miarką wody. Po ustaniu się i przecedzeniu przez szmatę napój trafia do kokosowej czarki i jest gotowy do podawania. Ziemisty płyn rozchodzi się po trzewiach, na początku powodując odrętwienie języka i krtani. Po kilku sekundach sytuacja wraca jednak do normy, a przyspiesza to rytualne odchrząkiwanie i plucie.

Tradycyjny sposób przyrządzania sprawia, że kava na Tannie jest nadzwyczaj mocna. Nawet jak na Vanuatu. Podobnie jak na innych wyspach, najlepiej spożywać ją na pusty żołądek. Gdy po dwóch czy trzech czarkach takiego napoju nogi zaczynają się plątać, nadchodzi czas na wspólny posiłek przy ognisku – gotowany maniok i korzeń yam, grillowane taro i lokalną zieleninę, przypominająca nieco sałatę serwowaną w słodkiej zalewie kokosowej.

Gdy wódz jednej z wiosek na Tannie zapraszał mnie na kavę, w jego oczach malowało się pewne zakłopotanie. Z jednej strony koniecznie chciał zaprosić mnie do uczestnictwa, ale tradycja zakazywała mu przyprowadzenia do Nakamalu kobiet. Jak zaprosić przybyszów na wieczorny rytuał, nie urażając towarzyszącej im kobiety? Aby choć w jakiś sposób zadośćuczynić zachodniej emancypacji, wódz zaproponowal czarkę kavy na wynos, do posmakowania dla mojej żony już na jachcie. Ta jednak, świadoma jak się ów specjał przygotowuje na najbardziej tradycyjnej z vanuatańskich wysp, pospiesznie zrezygnowała z tego zaszczytu. Jej sprzeciw wobec przejawów dyskryminacji kobiet jakby zmalał, gdy nadarzyła się okazja spróbowania napoju zmieszanego ze śliną miejscowych dzieci.

Współcześnie na wszystkich innych wyspach poza Tanną miejsce Nakamali zajęły kava-bary. Tu kavę przyrządza się wspólnie w dużych, 10- i 15-litrowych wiadrach. Zamiast żuć, korzenie mieli się w maszynce do mięsa. Vanuatu, podobnie jak Fidżi i połowa Pacyfiku, eksportuje suszoną kavę w dużych ilościach m.in do Niemiec i USA . W Stanach, w szczególności na Florydzie, miejscowe Nakamale szybko zyskują popularność i powstał już nawet jeden Nakamal sieciowy. Rzecz dość zaskakująca. Bo ziemisty napój o mocno korzennym smaku da się przełknąć, gdy sączy się go z wodzem wioski przy ognisku lub pod strzechą w dżungli. Ale czy napiłbym się go z własnej nieprzymuszonej woli, paradując w kwiecistej koszuli w Miami? Nie jestem pewien.

Kiedy niemal 250 lat temu James Cook żeglował po południowym Pacyfiku w poszukiwaniu tajemniczego „kontynentu południowego", na wodach znajdujących się już poza mapami ówczesnego świata, jego ekspedycja trafiła na nieznany archipelag. Odkrywając kolejne wyspy zamieszkane przez ludność odzianą w spódniczki z trawy James Cook przemierzał Vanuatu z północy na południe. Gdy zbadał już większość z nich i właśnie zakończył nanosić na mapy wyspę Erromango, wzrok załogi przykuł wielki pożar, który dostrzeżono daleko na południu. Łuna, która pojawiła się w nocy na horyzoncie, była widoczna z odległości ponad 50 mil morskich, czyli ok. 90 km.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Pierwszy weekend MSN: 50 tysięcy zwiedzających
Materiał Promocyjny
Firmy same narażają się na cyberataki
Kultura
Lennon po polsku? Na co można pozwolić sztucznej inteligencji?
Kultura
Przyznano jubileuszowe Nagrody POLIN 2024
taniec
„Peer Gynt” w Operze Narodowej. Norweski mrok pełen uroku
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie otwarte