Przerwaliśmy zdjęcia do filmu „Bez mojej zgody” z powodu śmierci mojego ojca. To był nieopisany ból, z którym wciąż nie mogę się pogodzić. Ostatnio wiele znakomitych osób, które są mi bliskie, umiera i nie mogę tego zrozumieć. Dwie wielkie ikony kultury nagle odeszły i bardzo mną to wstrząsnęło. Znałam się z Farrah Fawcett, dlatego jej śmierć dotknęła mnie bardzo osobiście. Gdy otrzymałam tę wiadomość nie wiedziałam, co mam powiedzieć, co zrobić. Dosłownie mnie zamurowało. Gdy dowiedziałam się o śmierci Micheala Jacksona, podeszłam do tego z dystansem. Wiele razy już słyszeliśmy, że umarł, i mówiąc szczerze, teraz też nie mogę w to uwierzyć.
W „Bez mojej zgody” po raz pierwszy w karierze zagrała pani matkę.
Tak. Było to dla mnie duże wyzwanie. Zwłaszcza, że gram matkę trójki rodzeństwa, z którego jedno dziecko jest chore na białaczkę. Cała rodzina próbuje pomóc tej dziewczynce. Każdy robi to na swój sposób, który nie zawsze okazuje się być tym właściwym. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że to była najtrudniejsza rola, jaką przyszło mi dotychczas zagrać. Bo jak opowiedzieć historię rodziny, która zdecydowała się na następne dziecko tylko po to, by utrzymać przy życiu starsze i na dodatek się z tym nie kryje. Młodsza córka jest więc w pewien sposób wykorzystywana.
Mam nadzieję, że widzowie docenią trud wszystkich aktorów grających w tym filmie i będą zadowoleni. Po zakończeniu zdjęć i zobaczeniu gotowego materiału odczułam gwałtowny przypływ energii. Mam miliard pomysłów na siebie. Czuje się tak, jakbym ponownie odnalazła sens mojej pracy. Bardzo mi brakowało tego uczucia.
Wiem, że wielokrotnie próbowała pani zmienić swój filmowy wizerunek. Bez skutku.
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że zostałam zaszufladkowana jako aktorka komediowa, która może grać role słodkich, głupiutkich blondynek. I to mnie zabolało. Starałam się więc wraz z moim agentem zmienić ten wizerunek, startując w kilkunastu castingach. Ubiegałam się o rolę w horrorach, jak „Silent Hill” czy „American Psycho” po to, by widzowie, a także producenci zobaczyli, że potrafię zagrać także kogoś innego niż zazwyczaj. Reżyserzy byli jednak odmiennego zdania. Po „Aniołkach Charliego” chciałam pozostać trochę w kinie akcji, jednak film postrzegano jako komedię, a ja nie dostałam roli, o którą się ubiegałam w „Panu i pani Smith”. Dlatego bardzo się cieszę, że reżyser Nick Cassavetes zobaczył we mnie to coś i powierzył mi tę trudną rolę matki. Może teraz będę mogła się wykazać w innym repertuarze.