Dlaczego mężczyźni zdradzają? I dlaczego zdradzają chętniej i częściej niż kobiety? - to nie tylko pytania mało poważnych poradników dla zdradzanych żon, ale i bardzo poważnych badań socjologicznych. David M. Buss przebadał razem ze współpracownikami 10 047 osób od Australii po Zambię. Wyniki opublikowane w jego "Ewolucji pożądania" mogą się wydać nieprzyjemne tym, którzy nie lubią, żeby ich pożycie z małżonkiem porównywać do godów ropuch albo zalotów małp rezusów. A to właśnie robią socjobiologowie. Przypominają, że chociaż człowiek wymyślił proch, to jednak nie zdradę, bo ta jest charakterystyczna dla wielu gatunków zwierząt. Analizując zachowanie osobników gatunku homo sapiens, dają jasną odpowiedź: mężczyźni zdradzają, ponieważ tak są biologicznie uwarunkowani. Ich celem, czy tego świadomie chcą, czy nie, jest przekazanie własnych genów następnym pokoleniom. Toteż pozytywnie reagują na każdą potencjalną matkę ich dzieci, pod warunkiem, że urodziwa i młoda. To dlatego Mickiewiczowski Tadeusz romansował z Telimeną, jedyną akurat wolną i dostępną kobietą. Ale kiedy pojawiła się młodsza konkurentka Zosia, natychmiast zwrócił się do niej.
Po co ślub?
"Kwestia, dlaczego mężczyźni w ogóle się żenią, jest mocno zagadkowa" - stwierdził David M. Buss. Zagadka polega na tym, że z czysto biologicznego punktu widzenia do przekazania genów jak najliczniejszemu potomstwu wystarczyłyby im przelotne kontakty seksualne z tuzinami kobiet. Socjobiolodzy zadali sobie trud analizowania marzeń seksualnych i odkryli, że mężczyźni snują je dwukrotnie częściej niż kobiety, do tego śnią o nieznajomych i to kilku jednocześnie. Tylko 12 proc. mężczyzn zapewniało, że nie chcą zmiany partnerki, za to co trzeci deklarował, że marzy o posiadaniu tysięcy kobiet. Co trzeci fantazjował o seksie grupowym, a typową kuszącą wizją było znalezienie się w łóżku z sześcioma kobietami równocześnie (badanie Hunta z 1974 roku). Marzeniem mężczyzn może być życie marokańskiego cesarza Moulay Ismaila Krwawego, który przyznawał się do spłodzenia 888 dzieci. Jego harem liczył pięćset nałożnic. Te po trzydziestce były z niego zwalniane i przekazywane do haremów niższych rangą dostojników. Współczesnymi "cesarzami" bywają gwiazdy sportu czy show-biznesu. Amerykański koszykarz Magic Johnson ujawnił, że miał tysiące kobiet. Małżeństwo rzeczywiście zaczyna się wydawać zagadką. Socjobiolodzy nie trzymają nas jednak w niepewności - mężczyźni się żenią z bardzo prostego powodu. To kobiety zmuszają ich do stałego związku. Żadne wyraźne sygnały kobiecego ciała nie zdradzają, czy właśnie mogą one począć dziecko, czy nie. Jak przekonująco śpiewał Jerzy Połomski "bo z kobietami nigdy nie wie, ach nie wie się...". Wobec tego nasz pradawny przodek musiał albo stale pilnować swoich partnerek, odganiając konkurentów i zaniedbując na przykład polowanie, albo jakoś inaczej dać sobie radę z problemem ojcostwa. Dobrym wyjściem okazał się stały związek z jedną kobietą, bo dawał największe szanse, że rodzone przez nią dzieci będą dziećmi jej męża.
Dlaczego jednak Włosi, według stereotypu ogniści kochankowie, zdradzają rzadziej niż rzekomo zimni Szwedzi? W Szwecji rozwodem kończy się ponad połowa małżeństw, podczas gdy we Włoszech zaledwie 10 proc. Socjobiologowie uważają, że do nietrwałych związków zachęca szwedzki system opieki społecznej, chroniący samotne matki. Wiele też zależy od "podaży" i "popytu" na "rynku płci". Kiedy kobiet jest w nadmiarze, znacznie więcej niż mężczyzn (np. u paragwajskich Indian Ache), ci nie kwapią się do angażowania w związki monogamiczne i wolą utrzymywać wiele luźnych kontaktów. Kiedy zaś mężczyzn jest w stosunku do kobiet zbyt wielu (jak w wielkich miastach chińskich), regułą stają się małżeństwa monogamiczne, bo do nich dążą kobiety. Skoro kobiety są tak biologicznie "zaprogramowane", że wolą stały związek (taki pozwalał im niegdyś bezpiecznie wychować potomstwo), dlaczego i one zdradzają? Prawdopodobnie dlatego, że są podobne do samic jednego z gatunków ptaków z pustyni Negev w Izraelu. Ptasie samice w okresie godowym dokonują przeglądu skarbów, jakie zgromadziły samce. Im który uskładał więcej ślimaków i kawałków tkanin, tym więcej krąży wokół niego kandydatek na żonę. Kiedy badający ich zwyczaje biolog zabrał niektórym ptakom część dóbr i podłożył innym, samiczki porzuciły zubożałych i wybrały zasobniejszych. Analogicznie postępują, oczywiście zdaniem socjobiologów, kobiety. Wybierają partnerów mających większe "zasoby", czyli mających wyższą pozycję społeczną i lepszy status materialny. Jeśli nie ma ich mąż, może mieć kochanek.
Partner w zapasie
"Kochanek może być też trzymany przez kobietę w odwodzie na wypadek porzucenia przez męża, jego choroby czy śmierci [...] Nawet żyjący mąż może utracić swe zasoby czy pozycję społeczną. Kobieta trzymająca w odwodzie zapasowego partnera może więc szybko i skutecznie zastąpić nim poprzednika" - stwierdził David M. Buss.
- Zapomina się, że u człowieka seks stał się sprawą bardziej kulturową niż biologiczną - oponuje psychoanalityk Wojciech Hańbowski. - Człowiek jest jedynym ze ssaków, który współżyje dla przyjemności. Poza tym trudno znaleźć potwierdzenie dla tezy, że mężczyznami kieruje instynkt prokreacji. Przeciwnie: w związkach pozapartnerskich zwykle unika się poczęcia dzieci. Czyli ten instynkt bynajmniej nie jest zaspokajany.
Socjobiologia broni się tłumaczeniem, że ludzkie strategie zachowania seksualnego rozwijały się przez miliony lat ewolucji i przetrwały w nas, mimo że zmieniły się całkowicie warunki życia.