Amerykanin w Polsce występował m.in. z Milesem Davisem, Sonnym Rollinsem, Joem Hendersonem oraz własnymi projektami. Tym razem zagra z kwartetem, do którego zaprosił najzdolniejszych absolwentów amerykańskich uczelni jazzowych, m.in. nowojorskiego Julliard School of Music. – Perkusja to nie porcelana. Wszystkie tam-tamy, werbel, talerze to czad – mówił o swojej technice. – Jazz dopełnił się jako zamknięta forma w połowie lat 60. Wszystko, co stało się potem, było kompromisem, poszukiwaniem drogi do słuchacza, którego nie interesowało już akustyczne granie. My to robimy do dzisiaj.