Cie choroba i tak dalej

Publikacja: 24.11.2012 00:01

Cie choroba i tak dalej

Foto: ROL

Red

5 lat temu, 24 listopada 2007 roku, w wieku 81 lat zmarł Jerzy Ofierski. Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus

Jerzy Ofierski miał ciekawe życie. To jest główny i zasadniczy wniosek, do jakiego niechybnie dojdzie każdy, kto przeczyta jego wspomnienia pod wystrzałowym tytułem "Świadek koronny. Skandale, afery, dewiacje, opisy przyrody". Cóż, przed laty znał go każdy jak Polska długa i szeroko. Tyle tylko, że nie pod rodowym nazwiskiem, lecz artystycznym pseudonimem, pod którym występował na estradzie.

Sołtys Kierdziołek z Chlapkowic z nieodłącznym kapeluszem wsadzonym zawadiacko na łeb to był ktoś. Jego monologi, zaczynające się od sakramentalnego westchnienia "Cie choroba" i wygłaszane w stylizowanej, lecz nie do podrobienia gwarze, rozbawiały do łez starych i młodych, łysych i brodatych, a myślę, że nawet portiera i profesora uniwersytetu. Nie podobały się tylko zawistnym i zakompleksionym krytykom, którzy stojąc na straży czystości kultury wysokiej odmawiali twórczości Ofierskiego prawa do miana sztuki, nazywając ją najdelikatniej tandetą, a tak w ogóle - szmirą i chałturą. Tymczasem Kierdziołek używając nie tylko gwary, ale również - pamiętajmy, że były to czasy PRL-u - języka ezopowego, dzięki któremu mógł obejść zasieki i zapory postawione przez wszechwładną naonczas cenzurę, mówił o otaczającej nas rzeczywistości. I mówił głośno. Swoje sądy wypowiadał ze swadą. Jak to chłopski mędrek.

Fenomen Sołtysa Kierdziołka, sądzę, polegał przede wszystkim na tym, że opowiadając o świecie, w którym tkwiliśmy po uszy, Ofierski robił to z perspektywy tzw. chłopskiego rozumu właśnie, czyli najkrócej rzecz ujmując - zdrowego rozsądku. Mało tego, był na tyle zdolnym aktorem, że umiał stworzyć postać z krwi i kości. To prawda, Kierdziołek mówił jak chłop, ale jak chłop, który wie, że nie powinien mówić wyłącznie jak chłop. Kierdziołek to był zatem facet, który z niejednego pieca chleb jadł, swoje wiedział, to i owo usłyszał, a nawet przeczytał to i owo.

Jerzy Ofierski uprawiał ginący powoli zawód artysty estradowego. Ta profesja zajęła mu - bagatela - pół wieku, dlatego też miał kogo i co wspominać. Kogóż w "Świadku koronnym" nie ma? Są tu mistrzowie: Ludwik Sempoliński, Adolf Dymsza i Kazimierz Krukowski, Władysław Szpilman i Ludwik Starski, a także koleżanki i koledzy z estrady: Hanka Bielicka i Irena Kwiatkowska, ponadto Sława Przybylska, Irena Santor i Halina Kunicka, Jarema Stępowski i Kazimierz Brusikiewicz. A także działacze polonijni: legendarny Kiołbassa i równie sławny Wojewódka. Bo Ofierski jeździł ze swoimi programami zarówno po Polsce, jak i po całym bożym świecie. Samą tylko Amerykę objechał z występami 38 razy! Ba, występował nawet w Sydney Opera House. I to nie w mieszczącej się tam sali kinowej na 400 osób, lecz w Concert Hall z 2690 fotelami. Byłoby nietaktem dodawać, że bilety zostały wyprzedane.

Jego wspomnienia skrzą się od całkiem pikantnych anegdot. Ofierski nie tylko umiał opowiadać, ale również pisać. Jego dorobek literacki, co nie jest bynajmniej tajemnicą poliszynela, przedstawia się całkiem, całkiem. Wszak jest on autorem kilkunastu zbiorów opowiadań i powieści, z których najlepsza to trylogia "W imię ojca". Nieprzypadkowo poświęcone mu hasło znajdziemy w szóstym tomie monumentalnego słownika biobibliograficznego IBL PAN "Współcześni polscy pisarze i badacze literatury", w którym znalazł się zaraz za Januszem Odrowążem-Pieniążkiem, prezesem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

J

erzy Ofierski "Świadek koronny. Skandale, afery, dewiacje, opisy przyrody". Czytelnik, Warszawa 2002.

Listopad 2002

5 lat temu, 24 listopada 2007 roku, w wieku 81 lat zmarł Jerzy Ofierski. Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus

Jerzy Ofierski miał ciekawe życie. To jest główny i zasadniczy wniosek, do jakiego niechybnie dojdzie każdy, kto przeczyta jego wspomnienia pod wystrzałowym tytułem "Świadek koronny. Skandale, afery, dewiacje, opisy przyrody". Cóż, przed laty znał go każdy jak Polska długa i szeroko. Tyle tylko, że nie pod rodowym nazwiskiem, lecz artystycznym pseudonimem, pod którym występował na estradzie.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali