Młodszym czytelnikom muszę wytłumaczyć, że było to państwo zarządzane przez KPZR, czyli Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego. Nie trzeba było być zbytnio spostrzegawczym, by zauważyć, że ówczesnym światem, przynajmniej w sferze językowej, rządzą skróty – a to PRL, czyli Polska Rzeczpospolita Ludowa, NRD (Niemiecka Republika Demokratyczna), KDL (Kraje Demokracji Ludowej), itd., który oznacza „i tak dalej" i nie jest skrótem komunistycznym.

Listę można ciągnąć w nieskończoność, a jej sens jest jedynie taki, że jak ktoś nie rozumie działań prezydenta Putina wobec Ukrainy, musi wiedzieć, że była ona jedną z republik ZSRR, a dla wielu Rosjan pozostaje.

Era kapitalizmu nauczyła nas, że skróty nie są wyłącznie domeną świata komunistycznego. Ameryka też uwielbia skróty, zwłaszcza w hierarchii zawodowej. Na przykład CEO, czyli: chief executive officer (prezes zarządu). ?Z Ameryki przyszedł też inny skrót – WTF.

Przystępując do jego rozwikłania, od razu uprzedzę, że nigdy wcześniej nie zajmowałem Państwa uwagi słowami uważanymi za wulgarne. Jeśli teraz odstępuję od świętej zasady, to tylko w formie uprzedzenia, żebyście Państwo mieli świadomość, że gdy Wasz korespondent napisze w e-mailu: WTF, oznaczać to będzie „What the fuck". Powiedzmy, że należy to przetłumaczyć: „Co się dzieje?" albo „Cholera, co się dzieje?".

Jacek Cieślak