Reklama

No Fools, No Fun - płyta

Bez wygłupów nie ma zabawy – to tytuł albumu zespołu Puss'n'Boots, ?w którym słyszymy głos Norah Jones - pisze Marek Dusza.

Aktualizacja: 28.08.2014 17:58 Publikacja: 28.08.2014 10:00

Puss’n’Boots: Sasha Dobson, Norah Jones i Catherine Popper

Puss’n’Boots: Sasha Dobson, Norah Jones i Catherine Popper

Foto: Universal Music

„No Fools, No Fun" to pierwsza płyta tria utworzonego przez trzy koleżanki z Brooklynu: Norah Jones, Sashę Dobson i Catherine Popper. Wszystkie śpiewają i grają na gitarach, z tym, że Norah wybrała elektryczną. Sasha dodaje partie perkusyjne, a Catherine basu.

Razem tworzą zgrany i samowystarczalny zespół, który stał się sensacją klubu The Bell House na Brooklynie. Bilety na ich występy nie są drogie, kosztują 25 dolarów, ale trzeba je rezerwować dużo wcześniej. Zanim posłuchamy tria na żywo, sięgnijmy po płytę, która zapewni nam relaks nie mniej skuteczny niż dwutygodniowy urlop.

Sasha Dobson, Norah Jones i Catherine Popper występują razem w The Bell House od sześciu lat. Poza tym przyjęły tylko kilka zaproszeń „wyjazdowych": na koncerty charytatywne Bridge School Benefit, jako support trasy koncertowej The Beastie Boys, zaśpiewały z grupą Wilco w Madison Square Garden, a w lipcu na Newport Folk Festival. Głosami wspierały także mniej znane zespoły, ale dopiero w tym roku weszły do studia, by nagrać album.

– Mówiłyśmy o takiej płycie od dłuższego czasu – zdradza Catherine Popper. – Wysłuchanie nagrania naszego koncertu z Bell House dało nam kopniaka do działania. Album jest migawką z tego, co robimy.

Jego tytuł wziął się od słów piosenki „Bull Rider" Rodneya Crowella spopularyzowanej przez Johnny'ego Casha i opowiadającej o jeźdźcu rodeo. Na płycie znalazła się wersja koncertowa zagrana i zaśpiewana ze swobodą i dystansem artystek do tego, co robią. Słuchając dwóch innych piosenek z klubu The Bell House, utwierdzimy się w przekonaniu, że scena jest żywiołem młodych dam, a Norah Jones w niczym nie przypomina gwiazdy ze swoich balladowych albumów.

Reklama
Reklama

– „Down by the River" należy do tych piosenek Neila Younga, które uwielbiam. Zawsze z fantazją podchodzę do swojej gitarowej solówki w tym utworze – mówi skromnie Norah.

Skromnie to mało powiedziane, bo wokalistka gra tu akordy niczym Marc Ribot z kompanii Johna Zorna: zadziorne, drapieżne, rockowe, jazzowe, awangardowe. A za chwilę śpiewa swoim jedwabistym głosem tak, że chwyta za serce. To mocny moment albumu.

W studiu dziewczyny czuły się równie swobodnie jak na scenie. Kameralna instrumentacja podkreśla intymny nastrój prywatnej sesji przyjaciółek. To spotkanie trzech młodych kobiet, które kochają muzykę, a przede wszystkim lubią razem śpiewać i tworzyć nowe melodie.

Ich zgrane głosy i łatwo wpadające w ucho tematy spowodują, że długo nie rozstaniemy się z tą płytą. Nie ma lepszego sposobu na przedłużenie wakacji, jak towarzystwo Puss'n'Boots. Dobra zabawa gwarantowana.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama