Reklama

Bezbłędny duet polsko-niemiecki

Wspólny występ Matthiasa Goerne i Piotra Anderszewskiego to największe – jak dotąd – wydarzenie festiwalu „Chopin i jego Europa”, a może roku. I piękny przykład współpracy dwóch indywidualności.

Publikacja: 26.08.2015 10:27

Obaj konsekwentnie kroczą własnymi, muzycznymi drogami. 48-letni baryton Matthias Goerne to kontynuator tradycji znakomitych śpiewaków niemieckich, którzy od błyskotliwej, operowej sławy bardziej cenią subtelną sztukę pieśni rodzimych kompozytorów. On, co prawda, nie stroni od opery (choć wybiera niemal wyłącznie dzieła w języku niemieckim), ale liryka wokalna jest mu najbliższa. Młodszy o dwa lata Piotr Anderszewski to z kolei, obok Krystiana Zimermana, najbardziej rozpoznawalny w świecie polski pianista.

Czasami – jak we wtorkowy wieczór w Filharmonii Narodowej – spotykają się na estradzie. Łączy ich zawsze Robert Schumann, mistrz romantycznej pieśni, a zarazem twórca wielkiej muzyki fortepianowej, której Piotr Anderszewski jest wybitnym interpretatorem.

To, co zaprezentował na festiwalu „Chopin i jego Europa" Matthias Goerne, było kunsztem najwyższej klasy. „Po prostu mnie zahipnotyzował " – powiedział po koncercie jeden ze stałych bywalców Filharmonii Narodowej i jest to najtrafniejsze określenie sposobu, w jakim niemiecki baryton zawładnął publicznością. Goerne dysponuje głosem ciemnym, mocnym, momentami wręcz mrocznym. A okazało się, że potrafi być najsubtelniejszym lirykiem, jak choćby w zaśpiewanej długimi, delikatnymi frazami „Nocy księżycowej" ze zbioru pieśni Schumanna do tekstu Josepha von Eichendorfera. Zaś w cyklu „Liederkreis" do słów Heinricha Heinego potrafił odkryć niesłychanie bogactwo odcieni miłosnych.

Piotr Anderszewski znajdował się teoretycznie w gorszym położeniu. Podczas takich wieczorów o pianiście mówi się często – akompaniator, choć to określenie wielce krzywdzące, zwłaszcza w przypadku Roberta Schumanna. W jego wokalnych lirykach partie fortepianowe dopełniają śpiew i współistnieją z nim. Przy całym uznaniu dla kunsztu Matthiasa Goerne bez takiego partnera, jak Piotr Anderszewski jego interpretacje byłyby uboższe.

Zaledwie tydzień temu miałem okazję posłuchać recitalu tego artysty na festiwalu w Salzburgu. Program składał się również z pieśni Roberta Schumanna (choć w innym wyborze), a Matthiasowi Goerne towarzyszył wybitny pianista i dyrygent, Christoph Eschenbach. Tamtego wieczoru niemiecki baryton kompletnie przyćmił swojego partnera, w Warszawie Piotr Anderszewski bezbłędnie wzbogacał klimat każdego utworu.

Reklama
Reklama

To jest zresztą cecha prawdziwych artystów. Niekoniecznie muszą zawsze znajdować się na pierwszym planie, ważniejsze i cenniejsze bywa czasami od niego partnerstwo, owa wspólnota działań, dzięki któremu powstaje autentyczna kreacja.

Tegoroczny festiwal „Chopin i jego Europa" pokazuje, że to partnerstwo może mieć rożne oblicza: od wspaniałego zespolenia, jakie zaprezentowali Matthias Goerne i Piotr Anderszewski, poprzez emanację tej samej żywiołowej energii (pianistka Plamena Mangova i Apollon Musagete Quartett), aż do sytuacji, w której młody pianista Jan Lisiecki z przejęciem uczył się sztuki partnerowania od doświadczonego, wspaniałego wiolonczelisty norweskiego Trulsa Morka.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama