Reklama

Młodzi ludzie zza kamery

Do polskiego kina wchodzi nowe pokolenie operatorów. Wspaniałych artystów, takich jak Łukasz Żal.

Publikacja: 18.11.2015 18:57

Młodzi ludzie zza kamery

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Na bydgoski festiwal przyjeżdżają z całego świata, bo to jest ich festiwal. W kuluarach Opery Nova można spotkać najwybitniejszych autorów zdjęć z Ameryki i Europy. I śmietankę artystów polskich.

Wśród nich coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność najmłodsze pokolenie polskich operatorów, które w kinie zaistniało w ostatnich latach. 31-letni Piotr Sobociński – stały współpracownik Wojciecha Smarzowskiego, jego młodszy, 28-letni brat Michał Sobociński, 34-letni Paweł Dyllus, który kręci kolejny film z Maciejem Pieprzycą.

Wszystkich cechuje wrażliwość, brak kompleksów, uważne spojrzenie na świat, odwaga.

Prezent od losu

Szczególne miejsce w tej grupie zajmuje Łukasz Żal. Dwa lata temu, choć zdobył na Camerimage Złotą Żabę za zdjęcia do dokumentu „Paparazzi" Piotra Banasia, niewiele osób znało jego nazwisko. Dziś 34-letni operator przyjechał tu jako gwiazda.

W ostatnim roku za zdjęcia do „Idy" dostał bowiem Złotą Żabę, Europejską Nagrodę Filmową i nominację do Oscara. W Bydgoszczy pokazuje kolejny film – znakomitego „Intruza", którego wyreżyserował Magnus von Horn.

– Te nagrody, festiwale, wywiady były jak kula śnieżna, która toczyła się coraz szybciej. Trochę mnie to przerosło, zwłaszcza że nie lubię szumu i blichtru – mówi „Rzeczpospolitej" Łukasz Żal. – Dla mnie najważniejsza jest praca.

Reklama
Reklama

„Ida" była prezentem od losu. Kilka dni przed rozpoczęciem zdjęć musiał się wycofać operator Ryszard Lenczewski. Żal był jego szwenkierem i asystentem. Producentka Ewa Puszczyńska zaproponowała, żeby zrobił ten film jako operator.

– Poczułem się trochę jak żołnierz: trzeba walczyć, to się walczy – śmieje się. – Nie myślałem o pieniądzach, nagrodach. Liczył się fakt, że mogłem zrobić film fabularny. I to jaki! Praca nad „Idą" to była magia. Paweł Pawlikowski ogromnie w ten projekt wierzył i swoją wiarą zaraził wszystkich. Ktoś z ekipy technicznej powiedział mi na planie: „Robimy dziwny film, ale czuję, że bardzo ważny". Ja już w scenariuszu znalazłem coś bardzo swojego. Czułem ten film, a dla mnie to istotne. Muszę wiedzieć, o czym opowiadam.

Pawlikowski miał bardzo wyraźną wizję „Idy". Chciał, by czarno-biały obraz był statyczny, by pusta przestrzeń podkreślała samotność i zagubienie bohaterów. Żal złamał więc klasyczne zasady budowy kadru.

– Paweł żartował, że zrobiłem to, bo nie miałem reputacji, którą mógłbym stracić – śmieje się operator. – Pewnie tak było. Nie bałem się. Mogłem ryzykować. Byłem na planie szczęśliwy. Codzienne rozmowy z Pawłem stały się dla mnie wielką, twórczą przygodą. Po ostatnim klapsie poczułem się, jakbym wrócił do zwykłego życia z cudownego świata.

Żal jest autorem zdjęć do wielu dokumentów, m.in. „Paparazzi" i nominowanej do Oscara „Joanny". Oba te filmy, bardzo różne w stylu opowiadania, to operatorski majstersztyk. Czy doświadczenia z kina faktu przydają się w fabule?

Osobiste emocje

– Dokument wymaga czujności – twierdzi Łukasz Żal. – Uczy empatii, wyłapywania nastrojów chwili. Wyczula na niespodziewane sytuacje i klimaty. W fabule to się przydaje, bo na planie tworzy się pewien świat, który czasem zaczyna żyć własnym życiem. Robiliśmy z Pawłem jakieś ujęcie i raptem ktoś dziwnie stanął lub niespodziewanie się poruszył. Łapaliśmy takie momenty i w budowanych przez nas sytuacjach pojawiała się prawda. Coś autentycznego. W fabule, podobnie jak w dokumencie, trzeba być otwartym. Zakochać się w tym, co jest przed kamerą.

Reklama
Reklama

Czasem mówi się o klątwie nagród. Laureaci najważniejszych wyróżnień nagle przestają dostawać oferty pracy. Ten los Łukasza Żala nie dotknął. Odwrotnie. Dostał propozycje z reklamy, dokumentu, fabuły. Wybrał „Intruza" Magnusa von Horna.

– Po przeczytaniu scenariusza zapisałem ileś stron, chcąc zatrzymać swoje wrażenia – tłumaczy. – Potem, już w Szwecji, gdzie film powstawał, przeglądałem te bazgroły, żeby przypomnieć sobie swoje pierwsze odczucia. Podobnie jak w „Idzie" znalazłem wiele osobistych emocji. I takich projektów szukam, bo kiedy identyfikuję się z filmem, jestem w stanie włożyć w niego kawałek siebie.

Ostatni rok przyniósł też Żalowi realizowany wśród beskidzkich śniegów thriller „Na granicy" Wojciecha Kasperskiego oraz „Życie motyla" Piotra Bernasia – dokument o weteranie sztuk walki, o autodestrukcji, nienawiści, miłości.

Szacunek dla mistrzów

Większość młodych operatorów, podobnie jak Żal, chętnie porusza się między fabułą i dokumentem. Łączy ich coś jeszcze: ludzie zza kamery kochają mistrzów. Na prowadzone przez nich warsztaty przychodzą tłumy studentów, konferencje prasowe zamieniają się w lekcje, podczas których autorzy zdjęć bezinteresownie dzielą się swoimi doświadczeniami i wiedzą.

– Mamy dla nich ogromny szacunek – twierdzi Łukasz Żal. – To fantastyczni zawodowcy, nasi nauczyciele. Ktoś taki jak Sławomir Idziak ze swoją niezwykłą wrażliwością na kolor jest niedoścignionym wzorcem. A w czasie gali oscarowej najważniejsze było dla mnie to, że jestem wśród facetów, o których dotąd tylko czytałem w „American Cinematographer".

Dziś Łukasz Żal sam staje się firmą. Na Camerimage zasiada w jury filmów dokumentalnych.

Reklama
Reklama

– Oceniam zdjęcia, patrzę, czy pomagają opowiadać historię – mówi. – Jednak przede wszystkim szukam czegoś, co mnie zainteresuje i wciągnie. Bo nie ma dobrych zdjęć w złym filmie. Chcę się wzruszyć, dowiedzieć czegoś nowego, zachwycić. Chcę się czymś zainspirować, przekonać, że kino żyje. Wspaniałe filmy kolegów dają mi nadzieję, że warto pracować.

I w tym chyba tkwi niezwykłość Camerimage. Ten festiwal jest pozbawiony zawiści. W Bydgoszczy mieszają się pokolenia, a prezentacje najnowszego sprzętu nie przyćmiewają rozmów o sztuce. Wygrywa kino. Dobre kino.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama