Reklama

Duet The Kills wydał piątą płytę

Duet The Kills oferuje nam swoją piątą płytę. Poza blues rockiem jest tu przebojowa elektronika.

Aktualizacja: 08.08.2016 20:52 Publikacja: 08.08.2016 18:01

The Kills, "Ash & Ice", Domino/Sonic, CD, 2016

The Kills, "Ash & Ice", Domino/Sonic, CD, 2016

Foto: Rzeczpospolita

Coraz dłużej trzeba czekać na nowe nagrania The Kills. Poprzedni album „Blood Pressures" ukazał się po trzyletniej przerwie. Teraz przerwa trwała aż pięć lat.

Premiera nowej płyty opóźniała się, a mogło jej w ogóle nie być. Gitarzysta Jamie Hince przytrzasnął sobie drzwiczkami samochodowymi środkowy palec, niezwykle ważny przy graniu riffów. Ratowanie go wymagało wielu operacji. A i tak gitarzysta musiał zmienić technikę gry na slide.

Warto było czekać na nową płytę amerykańsko-angielskiego duetu. Nawet ci, którzy nie znają dokonań grupy od początku, mieli szansę zapoznać się z transowym sposobem bycia i śpiewania wokalistki Alison Mosshart dzięki jej udziałowi w supergrupie The Dead Weather.

Zespół ten stworzyła wspólnie z m.in. Jackiem White'em. Do macierzystej formacji wróciła już jako supergwiazda opromieniona sukcesem dwóch bestsellerowych płyt The Dead Weather.

Medialne notowania gitarzysty Jamie'ego Hince'a również wzrosły. Stał się celebrytą dzięki związkowi z top modelką Kate Moss. I dlatego że para ogłosiła w zeszłym roku separację.

Reklama
Reklama

The Kills pozostali wierni minimalistycznemu stylowi grania wywodzącego się z korzeni bluesa. Ale wciąż są nieprzewidywalni, jak ich spotkanie, kiedy przez przypadek Mosshart usłyszała w sąsiednim hotelowym pokoju grającego gitarzystę. Zastukała do jego drzwi, poznali się i zaczęli komponować. Przez jakiś czas korespondencyjnie, a kiedy Alison przeniosła się z Ameryki do Anglii – w Londynie. Teraz, gdy Hince rozstał się z Moss, dzielą razem dom.

Nowa płyta, której głównymi tematami są samotność i tęsknota, zaskakuje również dzięki lżejszym, przebojowym, niemal tanecznym kompozycjom, takim jak „Hard Habit to Break". Na początku zdominowała ją skoczna partia perkusji grana z automatu do swobodnie śpiewanej partii wokalnej. Potem dochodzi do głosu ostra, przesterowana gitara Hince'a.

O tym, że w muzyce The Kills nastąpił przełom, świadczą już elektroniczne dźwięki otwierające pierwszy utwór „Doing It to Death". Mosshart śpiewa w sposób niezwykle zaangażowany w rytm gitarowego riffu. Gdyby nie elektroniczne motywy, który przebiją się z drugiego planu – można by powiedzieć, że w muzyce The Kills się nie zmieniło.

„Heart of a Dog" to jedna z cięższych kompozycji na płycie. Alison śpiewa dobitnie, chłodno, wręcz podniośle, jak bluesowa diva. Ognia albumowi dodają takie piosenki, jak „Siberian Nights" upamiętniająca podróż gitarzysty transsyberyjską koleją przez Rosję czy „Black Tar".

A gdyby ktoś z dawnych fanów The Kills zapodział się kiedyś w jakimś klubie, gdzie brzmią zawsze mocne beaty, może usłyszeć tam też nowe piosenki duetu. Proszę wtedy nie opuszczać klubu, bo finał płyty jest mocny, rockowy. Zamyka ją „Whirling Eye". Muzyczne zmiany tłumaczy tytuł – „Popiół i lód". Nowa płyta oparta jest po prostu na kontraście.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama