Reklama

Wenecja 2016: „Brimstone” Martina Koollhovena walczy o Złotego Lwa

Przez ekrany przechodzi fala westernów, których twórcy odbrązowiają mit Dzikiego Zachodu. W weneckim konkursie też znalazły się dwa takie filmy. Festiwal zamknie nowa wersja „Siedmiu wspaniałych” w reżyserii Antoine’a Fuqui, a w konkursie o Złotego Lwa walczy „Brimstone” Martina Koollhovena.

Publikacja: 05.09.2016 11:48

Korespondencja z Wenecji

Za najbardziej amerykański ze wszystkich filmowych gatunków wziął się Holender. Absolwent amsterdamskiej Akademii Filmowej, autor głośnego filmu „Winter in Wartime”, który pięć lat temu znalazł się na krótkiej liście Oscarowej i był z dużym sukcesem dystrybuowany w USA. To już wtedy Koollhoven zapowiedział, że jego marzeniem jest nakręcenie westernu.

Scenariusz „Brimstone” napisał sam, zrealizował go we własnej firmie w koprodukcji holendersko-europejsko-amerykańskiej.

— Ten film wpisuje się w tradycję kina amerykańskiego, ale powstał w Europie. Kręciliśmy w kilku europejskich krajach, z europejską ekipą i europejskimi aktorami  — mówi reżyser. — Czy Europejczyk ma prawo wchodzić w ten sposób w amerykańską tradycję? Osobiście uwielbiam włoskie spagetti-westerny, więc pomyślałem: „Dlaczego nie miałbym zrobić holenderskiej wersji takiego filmu?”. Zresztą jeden z głównych bohaterów filmu, pastor, przybył na amerykański ląd z Holandii.

Jednak antywestern Koollhovena opowiedziany jest z punktu widzenia kobiety. Młodej dziewczyny, która jako dziecko trafiła do domu publicznego i ścigana przez mającego obsesję na jej punkcie zwyrodniałego ojca-pastora, walczy jak lwica o przetrwanie swoje i swojej córki.

Reklama
Reklama

— Patrzymy na Dziki Zachód przez pryzmat kultury macho — twierdzi reżyser. — To był świat bez praw, świat pełnej wolności. Ale tylko dla mężczyzn. Kobieta miała w nim przed sobą dwie drogi: mogła wyjść za mąż i zostać matroną albo stać się dziwką.

Młoda bohaterka „Brimstone” chce być niezależna, mieć prawo do decydowania o własnym losie. Nawet jeśli miałaby zapłacić za to wysoką cenę. Ale życie nie jest dla niej łaskawe. Chora obsesja ojca na jej punkcie prowadzi do tragedii.

Koolhoven konsekwentnie łamie konwencję westernową: pokazuje przemoc, która daleka jest od romantycznej wersji walki dobra ze złem. To siła wszechogarniająca cały region, całe życie ludzi. Holender pokazuje też inaczej rolę religii. W jego filmie to ślepa wiara, za którą nie stoi wierność żadnym wartościom. Ideologia posłuszeństwa, którą można naginać do własnych potrzeb.

Mocne kino burzące po raz kolejny amerykański mit budowania Nowego Świata.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama