Wszystko zaczęło się w październiku ubiegłego roku, gdy parlament postanowił ograniczyć populację wilków (są pod ochroną) do 210 sztuk. Ustalono, że myśliwi będą mogli zastrzelić 27 sztuk w pięciu regionach kraju. Na początku tego roku w polowaniu wzięło udział 4,5 tysiąca myśliwych, choć chętnych było trzy razy więcej. Pech chciał, że upolowano o jednego wilka za dużo.
Nagle się okazało, że populacja szwedzkich wilków jest „niebywale zagrożona”. Na alarm uderzyli m.in. obrońcy środowiska i miłośnicy drapieżników, którzy uznali polowanie za nielegalne. Oliwy do ognia dolał minister ds. środowiska, który przekonywał, że szwedzkie wilki są genetycznie słabe i dlatego należy ich populację wzmocnić.
W rezultacie redaktor naczelny pisma poświęconego polowaniom musiał zamknąć forum debat, bo użytkownicy obrzucali się inwektywami typu: „Polujące s...syny, umrzecie, wy cholernicy”, a także „Przeklęci wegetarianie. Teraz zaczniemy strzelać do przyjaciół zwierząt”.
Czy Szwedom uda się rozwiązać problem, tak by wilk był syty i owca cała?