Podobnie jak ciekawy, komiksowo barwny życiorys Brytyjki Palomy Faith. Znajdziemy w nim zarówno rolę filmową w szalonym filmie wizjonerskiego Terry’ego Gilliama, jak i asystenturę u boku iluzjonisty czy nawet epizod kabaretowy.
Niestety, dokonania muzyczne są zdecydowanie mniej imponujące – oprócz współpracy z cenioną niegdyś na klubowej scenie Groove Armadą, nie za bardzo jest co wymieniać. Większość biografii Brytyjki otwiera opowieść o tym, jak to dziewczyna udawała Ettę James i Billie Holiday. Złośliwi dopowiedzą – i nigdy poza ten etap nie wyszła. Będą mieli jednak przeciwko sobie tę część słuchaczy, dzięki którym jej fonograficzny debiut okrył się na Wyspach złotem.
Moim zdaniem, gdyby nie godzinami układane fryzury, imponujące kreacje, duży pokazywany do kamery tatuaż, to soulowym głosem artystki przestalibyśmy się emocjonować po refrenie dowolnego z jej nijakich popowych singli.
Ma Wielka Brytania problem z nowym pokoleniem wokalistek – przykłady Lily Allen czy Lady Sovereign pokazują, że indywidualistki szybko kończą w roli branżowych maskotek. Trzymając kciuki za chimeryczną, autodestruktywną, wybitnie jednak utalentowaną Amy Winehouse, możemy sobie na pocieszenie aplikować wieczór w towarzystwie Faith.
[i]Paloma Faith, Palladium, Warszawa, ul. Złota 9, bilety: 80 – 120 zł, rezerwacje: tel. 22 590 69 15, piątek (26.02), godz. 21[/i]