Filip był wcześniakiem. Urodził się, gdy miał pięć miesięcy. Ważył zaledwie kilogram. Lekarze stwierdzili wylew do mózgu czwartego stopnia. – W wieku trzech lat zdiagnozowano u niego mózgowe porażenie dziecięce – mówi mama chłopca Ewa Getka.
W lutym Filip skończył osiem lat. Nadal nie chodzi, nie mówi. Wymaga ciągłej rehabilitacji. Żeby zajmować się synkiem, jego mama musiała zrezygnować z pracy. Jest na zasiłku. Miesięcznie dostaje 673 zł. To wystarcza zaledwie na pieluchy. Dlatego zaczęła szukać wsparcia na zewnątrz. Cztery lata temu zapisała Filipa do fundacji. Dzięki temu chłopiec dwa razy w tygodniu jest za darmo rehabilitowany. Ma też terapię finansowaną przez NFZ w ośrodku dziennego pobytu przy ul. Długiej. – Ale by pomoc była rzeczywiście skuteczna, synek musi wyjeżdżać na turnusy rehabilitacyjne. A to jest bardzo kosztowne. W zbieraniu pieniędzy, szukaniu sponsorów pomaga mi fundacja – przyznaje.
Z pomocy organizacji korzysta też Maciej, 16-latek. Chłopiec ma dystrofię mięśniową typu Duchenne’a, co oznacza stopniowy zanik mięśni. Maciej musi poruszać się na wózku elektrycznym. Dlatego jego rodzina musiała przenieść się z mieszkania w kamienicy na Starówce do domu pod Warszawą. – Budynek nie był przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, brakowało windy – tłumaczy Anna Gołębiewska-Patejuk, mama nastolatka.
Wkrótce chłopiec ma przejść skomplikowaną operację stabilizacji kręgosłupa. – Już teraz bardzo ciężko mu siedzieć. Operacja jest niezbędna, została zakwalifikowana jako ratująca życie – tłumaczy pani Anna. Na szczęście pieniądze na sfinansowanie zabiegu są. Maciej potrzebuje jednak stołu do rehabilitacji oraz podnośnika. – Mam nadzieję, że uda się pozyskać na to środki – przyznaje.
Mimo choroby chłopiec chodzi do szkoły. Jest w trzeciej klasie gimnazjum. Chce pójść do liceum. W kwietniu razem ze swoimi rówieśnikami powinien pisać test końcowy. Nie wiadomo jednak, czy operacja nie pokrzyżuje jego planów. – Jest duże prawdopodobieństwo, że terminy się pokryją. Ale podobno w takich przypadkach przy rekrutacji do szkoły brane są pod uwagę punkty z testu próbnego – tłumaczy pani Anna.