Warszawę zburzyli Niemcy‚ Gdańsk‚ Wrocław i Szczecin - Rosjanie. Kilkanaście tysięcy polskich dworów rozpadło się po wojnie, gdy teoretycznie rządzili Polacy. Po 1989 roku z wielu budynków wyprowadziły się upadłe PGR i wiejskie szkoły. Ostatnie lata przyczyniły się ostatecznie do rozpadu resztek architektury ziemiańskiej. Z ocalałego tysiąca szlacheckich domostw część podnosi się z upadku za sprawą nowych właścicieli.
W granicach II Rzeczypospolitej znajdowało się ok. 30 tys. dworów. Po wojnie zostało nam kilkanaście tysięcy. Nam‚ czyli komu?
Wróg klasowy
Na mocy reformy rolnej z 1944 r. "wyzyskiwaczom" odbierano majątki o powierzchni większej niż 50 ha użytków rolnych i 100 ha powierzchni całkowitej (parki‚ lasy‚ stawy). Konfiskowano wszystko‚ co znajdowało się na zajmowanej ziemi‚ z domami i znajdującymi się w nich dziełami sztuki włącznie. - Zdarzało się‚ że orzekano o nacjonalizacji gospodarstw‚ chociaż ich powierzchnia nie przekraczała 50 hektarów - mówi mec. Wojciech Drobot‚ zajmujący się sprawami byłych właścicieli. - Pokrzywdzeni lub ich spadkobiercy mogą obecnie dochodzić swoich praw na podstawie kodeksu postępowania administracyjnego‚ wnosząc o wznowienie postępowania lub stwierdzenie jego nieważności - dodaje. Sądy wszystkich instancji‚ z Trybunałem Konstytucyjnym i Sądem Najwyższym włącznie‚ stoją na stanowisku nieodwracalności skutków prawnych nacjonalizacji. W związku z tym do dzisiaj nie mamy ustawy reprywatyzacyjnej. Byli właściciele lub ich spadkobiercy‚ którzy udowodnią w sądzie‚ że władza ludowa nadużyła w ich przypadku prawa o reformie rolnej‚ mogą liczyć na odszkodowanie od państwa‚ gdyż odebranie majątku obecnym właścicielom‚ którzy nabyli go w dobrej wierze‚ jest niemożliwe.
Piękny dom