Amatorskie chóry działają już nie tylko przy uczelniach czy kościołach, ale też przy instytucjach naukowych. Śpiewają policjanci, geolodzy, mechanicy, a nawet osoby... niepotrafiące śpiewać.
– Co roku rejestrują się dwie, trzy nowe grupy – mówi prezes mazowieckiego Związku Chórów i Orkiestr Łukasz Wojakowski. – O niektórych dowiaduję się pocztą pantoflową, o innych np. z ogłoszeń na mieście. Ilu chórzystów jest w Warszawie? Tego naprawdę nikt nie wie.
Chórzyści zapewniają, że to nie wpis do związku jest ważny, ale pasja. Mają ją na pewno chórzyści z Allegrezza del Canto, czyli Radość Śpiewania. – Jesteśmy też znani jako Chór dla nieumiejących śpiewać – zdradza Rafał Bornus, na co dzień psychoterapeuta, a dwa razy w tygodniu chórzysta.
Grupa „utalentowanych inaczej” powstała cztery lata temu. Pomysł jej stworzenia zrodził się po przeczytaniu tekstu o podobnych chórach istniejących w Szwecji. Miłośnicy śpiewania skrzyknęli się i postanowili założyć własny, który dawałby szansę zaistnienia na scenie nawet muzycznym dyletantom.
– Bo pasja, a nie wysokość oktaw, jest najważniejsza – mówią chórzyści.Potwierdza to Rafał Bornus: – Razem ze mną na przesłuchanie zgłosił się chłopak, który przez pierwsze tygodnie nie wydobywał z siebie żadnego dźwięku. Cały czas opowiadał, jak bardzo kocha śpiewać, ile czasu poświęca na ćwiczenie głosu w domu, ale na próbie nie potrafił przełamać wstydu. Nasz dyrygent cierpliwie to znosił i powtarzał mu tylko, żeby ćwiczył. I to się opłacało, bo kiedy zaśpiewał, to zrobił to najlepiej z całej grupy – wspomina.