Rozkładają one cukier w gronach na dwutlenek węgla (CO2) i alkohol (C2H5OH). Drożdży nie dodaje się do moszczu. Trafiają do kadzi fermentacyjnych razem z gronami podczas winobrania. Są to żywe organizmy egzystujące na skórce winogron. Przenosi je wiatr i owady. Drożdże żywią się cukrem. Alkohol w winie jest po prostu produktem przemiany materii tych drożdży, a więc jest pochodną naturalnego, biologicznego procesu. Aby w litrze wina powstał jeden procent alkoholu, drożdże muszą przerobić 17 – 18 gramów cukru. Wynika stąd, że litr wina z zawartością 10 proc. alkoholu pochodzi z moszczu zawierającego 170 – 180 gramów cukru.
Oprócz wody głównym składnikiem wina jest alkohol, a raczej alkohole, gdyż chodzi o etylowy oraz kilka wielowodorotlenkowych, takich jak glicerol, butylen, cykloheksanoheksaol...
Alkohol to także ważny składnik jakościowy wina. Razem z wodą tworzy środowisko niezbędne do rozpuszczania niektórych substancji i do utrzymywania równowagi pomiędzy składnikami wina. Zawartość alkoholu w winie ulega nieznacznym wahaniom także z powodów naturalnych. Następuje utlenianie się poprzez drewniane beczki i kadzie, zwłaszcza tam, gdzie wilgotność otoczenia nie sprzyja parowaniu wody. W trakcie dojrzewania wina zachodzą rozmaite reakcje chemiczne, między innymi estryfikacja ze szkodą kwasów i alkoholu. Dlatego nie warto demonizować alkoholu w winie, jest on tylko jednym z jego składników. Wino nie jest po prostu roztworem alkoholu etylowego w wodzie. W winie znajduje się to, co w komórkach dojrzałych winogron; to coś poddane fermentacji, a nie destylacji. Wino zawiera alkohol w stopniu nietoksycznym, w przeciwieństwie do wódki czy koniaku.
Obcęgi, młotek, świder – tymi narzędziami można niechcący wyrządzić sobie krzywdą, dlatego należy posługiwać się nimi bez nonszalancji. Podobnie jest z winem, trzeba je pić bez nonszalancji, ze względu na zawarty w nim alkohol, który potrafi działać jak młotek.
Gdy żołądek jest pusty, wlot do niego stoi szeroko otworem (przejście między żołądkiem a dwunastnicą, górna część jelita cienkiego) alkohol wpada tam bez przeszkód, dostaje się do dwunastnicy, następuje bardzo szybko proces jego asymilacji. W niespełna pół godziny przenika przez ścianki dwunastnicy i już jest we krwi. Dlatego kieliszek wypity na czczo wywołuje szum. Taki sam kieliszek wypity do posiłku, a zwłaszcza pod koniec posiłku, ma zupełnie inne działanie. Wlot do żołądka wypełnionego pożywieniem zamyka się, soki trawienne rozpoczynają działanie. Pożywienie stopniowo opuszcza żołądek. Alkohol posuwa się tą samą drogą, powoli, gdyż jest zmieszany z królikiem w potrawce, zupą rakową i szarlotką. Powoli przedostaje się do krwi. Trwa to od jednej do trzech godzin. Co prawda zachodzi także zjawisko przenikania alkoholu przez ścianki żołądka, ale w ten sposób do krwi przedostają się bardzo małe ilości. Wraz z krwią alkohol rozpływa się po całym ciele. 98 proc. przechwytuje wątroba i dekomponuje, rozkłada, likwiduje, eliminuje, niszczy. To co zostanie wydalane jest wraz z moczem, potem, poprzez oddychanie. Skoro tak, dlaczego ludzie się upijają?