Dość się nasłuchaliśmy o haute couture‚ której pełne usta mają niektóre nasze kreatorki... Rzeczy One Eighty każda kobieta może włożyć na kameralną imprezę‚ nie na wielki bal. Kto dzisiaj chodzi na bale?

Kolekcja Natalii Roefler i Anny Leoniec pokazana w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie składa się z serii sukienek‚ spodni i tunik z jedwabiu z Milanówka z naniesionymi techniką serigrafii interpretacjami zdjęć amerykańskiej fotografki Lois Greenfield. Powstały z tego amorficzne wzory w zieleniach‚ granatach‚ turkusach‚ fioletach. Mamy też sukienki z czarnego jedwabiu we wzór koguciej stopki‚ tzw. pied de coq (większa niż kurza). Nowatorskim rozwiązaniem są spódnice uszyte z pasków jedwabiu splatanych we wzór koszykowy. Zwiewne jedwabie połączono z grubo dzierganymi wełnianymi kamizelkami, obszernymi swetro-tunikami.

Jedyny niedosyt, jaki pozostawia mi ta kolekcja‚ to brak rzeczy prawdziwie zimowych. Cóż‚ rozumiem‚ że inwestycja w wełny to wyzwanie finansowe nie do udźwignięcia dla młodego projektanta. Ale chętnie zobaczyłabym coś więcej niż jedwabne sukienki‚ bo życie nie składa się tylko z zabaw.

Działalność One Eighty podoba mi się z kilku powodów. Projektantki nie kopiują pomysłów z międzynarodowych wybiegów‚ co jest nagminne w Polsce. Same projektują większość materiałów na ubrania. Nie opierają się na kupionych we Włoszech.

Po trzecie: jako potencjalny użytkownik doceniam praktyczną stronę tych ubrań. Z pomysłem‚ bez udziwnień.