Ma 24 lata, śpiewa, gra na kontrabasie i komponuje. Nazywa się Esperanza Spalding i jest największym jazzowym odkryciem ostatnich lat.
Uśmiech podlotka i ładna buzia wcale nie wskazują, że mamy do czynienia z tytanem pracy, na dodatek niezwykle uzdolnionym. Te zdolności przejawiała już od dziecka. Miała cztery lata, kiedy zobaczyła w telewizji wiolonczelistę Yo-Yo Ma i powiedziała mamie, że też chce grać tak jak on. Matka zorganizowała jej lekcje nauki gry na skrzypcach – i w wieku 15 lat była koncertmistrzem Chamber Music Society stanu Oregon w Portland.
Pewnego dnia do jej szkoły przywieziono nowy kontrabas. Skrzypaczka wzięła go w dłonie i próbowała sprawdzić, jak brzmi. Usłyszał ją nauczyciel i powiedział: „O, grasz też na kontrabasie!”. Pokazał jej, jak zagrać bluesa, i tak się zaczęła jej przygoda z tym instrumentem i jazzem. – To był najważniejszy muzyczny moment w moim życiu – mówiła w rozmowie z „Rz”.
Już wtedy próbowała pisać muzykę i słowa piosenek. Lubiła śpiewać pod prysznicem. Nie mogła tego robić, grając na skrzypcach, ale z kontrabasem już tak.
– Nie potrafię rozdzielić tych czynności. Obie są dla mnie jednakowo ważne. Początkowo grałam i śpiewałam równocześnie proste linie melodyczne, teraz potrafię również improwizować – powiedziała.