Reklama

Nadmiar elegancji szkodzi emocjom

W przygotowanej przez wytwórnię Warner serii Classic Performance Live ukazał się dwupłytowy album koncertowy Dionne Warwick, jednej z najważniejszych soulowych wokalistek lat 60.

Publikacja: 26.02.2009 02:47

Nadmiar elegancji szkodzi emocjom

Foto: Rzeczpospolita

Występ zarejestrowany przed trzema laty w Wielkiej Brytanii pokazuje artystkę imponującą doświadczeniem i sceniczną swobodą, ale już niezdolną, by swym śpiewem poruszyć.

To, że Dionne Warwick i Whitney Houston są spokrewnione, dostrzec łatwo. Podobieństwo tkwi w muzycznej elegancji, zdumiewającej łatwości, z jaką interpretują najtrudniejsze utwory i żonglują repertuarem. Na scenie wykonują minimalne ruchy, nawet nie wiadomo, kiedy biorą wdech, by wyśpiewać najbardziej wymagające partie.

Taka lekkość robi wrażenie szczególnie u niemłodej już Warwick, która zaczyna koncert od klasycznego soulu, ale zaraz przechodzi do potężnych soulowych utworów, a z nich do ballad, bossa novy i szybkich popowych piosenek. Czuje się równie komfortowo w „I Say a Little Prayer”, „Walk on by” czy „Do You Know the Way to San Jose”, a jej wokalna precyzja jest imponująca.

Tym bardziej że Warwick śpiewa z coraz większym trudem. Czas nie oszczędził jej głosu, nie jest już tak krystaliczny ani subtelny jak przed laty. Nabrał szorstkości, która nie pasuje do subtelnego, wieczorowego repertuaru. To nierówny występ – momentami Warwick wspina się na wokalne wyżyny, ale są chwile, w których słabnie – refreny przebojów wypadają płasko, dźwięki są skompresowane, a zwrotki wyśpiewane pośpiesznie. Trudno się tymi klasykami cieszyć.

Najsmutniejsze jednak, że Warwick wersami o miłości nie wzrusza. Intencje autorów piosenek toną w oceanie dobrych manier i poprawności. Owszem, w śpiewie i akompaniamencie czuć mistrzostwo, wielką klasę, ale nie ma cienia spontaniczności.

Reklama
Reklama

[ramka]Dionne Warwick

[b]Live in concert[/b]

[i]Warner Music Polska CD + DVD, 2009[/i]

[/ramka]

Występ zarejestrowany przed trzema laty w Wielkiej Brytanii pokazuje artystkę imponującą doświadczeniem i sceniczną swobodą, ale już niezdolną, by swym śpiewem poruszyć.

To, że Dionne Warwick i Whitney Houston są spokrewnione, dostrzec łatwo. Podobieństwo tkwi w muzycznej elegancji, zdumiewającej łatwości, z jaką interpretują najtrudniejsze utwory i żonglują repertuarem. Na scenie wykonują minimalne ruchy, nawet nie wiadomo, kiedy biorą wdech, by wyśpiewać najbardziej wymagające partie.

Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama