Dotknięci kataklizmem tandety

Kryzys, a w sklepach tłumy. Powodem – przeceny. Czy ostał się jeszcze ktokolwiek nieprzemakalny na zakupowe szaleństwo na soldach? Nawet najrozsądniejsi tracą głowę: przecież to okazja. Czy tylko?

Aktualizacja: 03.03.2009 20:58 Publikacja: 03.03.2009 20:05

Dotknięci kataklizmem tandety

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[srodtytul] Nałogowe szastanie groszem [/srodtytul]

Przez świat przetacza się tornado fast mody. Zgarnia coraz to nowe ofiary. Degeneruje. Upośledza wrażliwość estetyczną. Wypacza charaktery: oducza planowania, sensownego gospodarowania budżetem, szacunku dla zarobionych pieniędzy i umiejętności świadomego ich wydatkowania.

Obłęd szybkiej mody cynicznie nakręcają wielkie koncerny, które zalewają tandetą cały rynek ubrań, od bazarów po sklepy sieciowe, od butików po outlety. Gdzie tu cynizm, spytacie. Otóż wszechobecność lichych ciuchów i ich przystępność dla najcieńszych portfeli wpędza w nałóg. Od kupowania można się uzależnić jak od używek. To nawet ma nazwę: kupowanie kompulsywne. Jeszcze 10, 20 lat temu problem dotyczył „biednych milionerów”, czyli ludzi ubogich z domu, którzy szybko doszli do sławy i fortuny, nie zdążywszy uporać się z kompleksami. Albo urodzonych w złotej kołysce, lecz z emocjonalnymi kłopotami. Żyjących w ciągłym stresie. Klasyczne przykłady zakupowych nałogowców, to Elvis Presley, Andy Warhol, Elton John. Bliskie temu były Jacqueline Kennedy i księżna Di, choć na swe usprawiedliwienie podawały konieczność reprezentowania państwa.

[srodtytul] Uderzenie adrenaliny [/srodtytul]

Dziś psychologowie biją na alarm. Coraz więcej ludzi ulega zatruciu fast fashion. Żeby zerwać z uzależnieniem, trzeba poddać się kuracji. Swoistej „detoksykacji” od zakupowej manii. To trudne, jak w przypadku każdego innego nałogu. Dlaczego tak jest? Gorączka „szopingu” pobudza adrenalinę, wprawia w świetny nastrój. Potem chce się znów doświadczyć tego cudownego stanu upojenia. Ponownie uwierzyć we własną wartość oraz atrakcyjność. Dopingiem są też przeceny. Klientkom wbija się do głowy, że to wyjątkowa, jedyna okazja. Dodaje się element współzawodnictwa: jeśli nie ty, i nie teraz, to skorzysta na nich kto inny. Efekt? Pożyczki zaciągnięte na „tanie” zakupy. I tak nakręca się karuzela zakupowa. Tego się nie nagłaśnia, bo nikt nie ma interesu w uświadamianiu zagrożenia. Przeciwnie, koncerny ubraniowe są żywo zaangażowane w ogłupianie klienteli. Przekonują, że podążanie za wytycznymi mody zapewnia karierę i szczęście osobiste. Sekundują im kobiece magazyny. Wedle nich, każdy może, a właściwie powinien być en vogue. Na jednej stronie pokazują Haute Couture; na następnej – prezentują wersję demokratyczną. Niby to samo, tylko za grosze. W ten sposób tworzą iluzję, że moda tania i popularna jest jednaka z tą kosztowną, designerską.

Jasne, że nikt zdrowo myślący nie da się nabrać. Ale producenci tandety nie adresują oferty do ludzi rozsądnych ani ceniących dobre marki. W sidła szybkiej mody i kompulsywnych zakupów wpadają głównie młode, i nie tylko młode, ale wciąż niedojrzałe kobiety. Niepewne siebie, nie zrealizowane zawodowo ani uczuciowo. Naiwne i sentymentalne, wierzące, że bajka o Kopciuszku może przydarzyć się w rzeczywistości. I że same znajdą się w tej roli. Fantazjowaniu sprzyjają… nowe ciuchy. Mini jak u Dody, półprzezroczysta koszulka w stylu Paris Hilton, dekolt do pępka a la Victoria Beckham. Najważniejsze, żeby było seksy. W mroku klubowej imprezy książę nie zauważy, że Kopciuszek nie nosi kreacji od Versace, lecz bubel z taniej sieci. Za to doceni ciało.

[srodtytul]Pieniądze w błoto[/srodtytul]

Może ktoś powiedzieć – komu to szkodzi? Przede wszystkim osobnikom nakręconym na szybkie i częste zakupy. Wbrew pozorom, to potwornie kosztowna mania. Nie daje szans zaoszczędzić ani grosza – bo każdą, nawet najdrobniejszą sumę pochłaniają „specjalne okazje”. W ostatnim numerze „Cosmopolitan” znalazłam sensowny artykuł z radami, jak postępować, żeby stać się osobą niezależną finansowo, nie mając na starcie nic – poza pracą, oczywiście. Pozornie wszystkie sugestie trącą myszką; w istocie reguły dochodzenia do majątku pozostają od mniej więcej dwustu lat bez zmian. Najbardziej może zaskakiwać podpowiedź, żeby co jakiś czas przeznaczyć dzień na naprawy domowych sprzętów i – ubioru. Instytucja szewca okazuje się nadal potrzebna. Tudzież cerowaczki i krawcowej zręcznych w przeróbkach. Przypomina się wierszyk Jachowicza: „Zaszyj dziurkę, póki mała/ mama Zosię przestrzegała…” Leniwa córka nie sięgnęła po igłę, dziura powiększyła się tak bardzo, że suknia poszła na szmaty. Morał: trzeba dbać o własność. Wiedzą o tym bogaci i umiejący gospodarować zasobami. Jak Paul Newman, który nigdy nie wyrzucał sprzętów tylko dlatego że na rynek rzucono nowy typ urządzenia. Przyjął inne kryterium: pozbywał się rzeczy dopiero wtedy, gdy nieodwracalnie nie nadawały się do użytku.

[srodtytul] Brzydota spod sztancy [/srodtytul]

Na koniec – najmocniejszy argument przeciwko modowej tandecie. Jak wiadomo, ubiór jest wizytówką właściciela. Nie dajmy się nabrać sloganom, że trendy krój czy wiodący w sezonie kolor są przepustką do świata elegancji. Wygląd z klasą wymaga kasy. Nie ma cudów. Szmata nikogo nie uczyni damą. Trzeba też ubraniu poświęcić czas – nie w sklepie, lecz w domu, przed lustrem. Nie można bezmyślnie wrzucać na siebie, co wpadnie w ręce. Strój musi być dobrany do sylwetki, wieku, osobowości, zawodu, funkcji, okazji. Aż tyle czynników! Tego trzeba się uczyć. To sztuka bycia i życia. Jak każda umiejętność, sama nie przychodzi. Wymaga praktyki. Nie wierzcie, że szybka moda uwalnia od tej zasady. Szybkie kupowanie jest szczególnie niebezpieczne dla początkujących, jeszcze nie wiedzących, co w figurze ukryć, a co wyeksponować. Proszę mi wierzyć: większość ofiar mody działa na swoją niekorzyść. Chwilowa zakupowa satysfakcja daje katastrofalne skutki. Kiedy przyglądam się tłumom na ulicach, odnoszę wrażenie, że jakiś zła wróżka zunifikowała ich wygląd. Wszyscy prezentują się podobnie – nieelegancko, tandetnie, a także nieadekwatnie do aparycji i sytuacji.

Jest mnóstwo programów telewizyjnych i rubryk w pismach, pokazujących, jak z brzydkiego kaczątka przeobrazić się w łabędzia. Styliści i wizażyści, a także ludzie korygujący gestykulacje i timbre głosu należą do poszukiwanych specjalistów. To kolejne iluzja, lecz na jedno warto zwrócić uwagę: nikt nie doradza osobom pragnącym zmienić image, żeby wypuściły się na zakupową orgię po sezonie. Odpada też gonitwa za najnowszymi trendami.

Kobiety, uodpornijcie się na reklamowe chwyty typu „musisz to mieć”… Ubranie kiepskie gatunkowo i byle jak, przypadkowo zestawione klasyfikuje właścicielkę w „strefie niskiej”: niewielkie fundusze, przyziemne ambicje, niewygórowane wymaganie i takież mniemanie o sobie. Żaden wymagający pracodawca nie będzie szanował takiej podwładnej; nie da jej awansu. Zauważmy: firma L’Oreal odniosła sukces hasłem „bo jestem tego warta”. Fast fashion niesie przesłanie „jestem mało warta”. A chyba nie o to chodzi.

[b][link=http://blog.rp.pl/malkowska/2009/03/03/dotknieci-kataklizmem-tandety/]skomentuj na blogu[/link][/b]

[srodtytul] Nałogowe szastanie groszem [/srodtytul]

Przez świat przetacza się tornado fast mody. Zgarnia coraz to nowe ofiary. Degeneruje. Upośledza wrażliwość estetyczną. Wypacza charaktery: oducza planowania, sensownego gospodarowania budżetem, szacunku dla zarobionych pieniędzy i umiejętności świadomego ich wydatkowania.

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"