Reklama

Moja wielka grecka kolacja

Przed sezonem łatwo znaleźć stolik w restauracji. Jedzenie, jeśli nie wymaga długiego przygotowania, dostajemy szybko. Podaje je często właściciel restauracji albo doświadczony kelner, ten, który nie traci pracy, kiedy kończy się sezon.

Aktualizacja: 01.06.2009 08:40 Publikacja: 30.05.2009 01:37

Sałatka grecka: pomidory, oliwki, feta, cebula i... słońce

Sałatka grecka: pomidory, oliwki, feta, cebula i... słońce

Foto: stockfood

Urlop w wakacyjnym szczycie oznacza zgodę na nieco szlachetniejszą odmianę fast foodu, nieprofesjonalną obsługę albo masówkową opcję all-inclusive, która z dobrym jedzeniem rzadko ma cokolwiek wspólnego.

Nie dotyczy to tylko niektórych krajów. Tajlandii, bo tam je się zawsze dobrze. I Meksyku, gdzie dzisiaj turyści są na wagę złota.

Szef Fiata w Polsce Enrico Pavoni jako horror wspomina sierpniowe wakacje we Włoszech. Siedział przy stole z rodziną, rozmawiali po polsku. Zamówili spaghetti z sosem pomidorowym, dostali rozgotowane kluchy z keczupem. Pavoni nie wytrzymał i zrobił awanturę. Oczywiście po włosku. Kelner zgiął się w ukłonie i tłumaczył, licząc, że znajdzie zrozumienie: – Myślałem, że jesteście Polakami. Włochom bym tego nie podał. Pavoni, który z gruntu rzeczy jest bardzo wyrozumiałym panem, nie wytrzymał po raz drugi.

Hiszpański kelner w jednej z restauracji na hiszpańskiej Costa del Sol, który w połowie września podawał nam doskonałe grillowane sardynki i z zadowoleniem patrzył, jak nam smakują, powiedział wprost:

– Nie przyjeżdżajcie tutaj w lecie. Nikt was porządnie nie obsłuży, a na przyzwoite jedzenie nie macie co liczyć.

Reklama
Reklama

Ta prawda potwierdziła się kilka dni temu na greckich wyspach. Nie byłam dotychczas zwolenniczką greckiej kuchni. Wiem, że w tym poglądzie jestem dość odosobniona, ale kojarzyła mi się ze zbyt tłustą zapiekanką mussaką i lekko przywiędłą sałatką z pomidorów, ogórków, cebuli, sałaty i sera feta polaną zbyt dużą ilością oliwy.

Na Mykonos tydzień temu dostałam taki sam zestaw. Ale jaki zestaw! Pomidory dojrzałe, pachnące i słodkie, jakby zdjęte prosto z krzaka. Kruchutki słodki ogórek, jędrna sałata. Oliwa, którą sałatka została polana, to cudo samo w sobie. Pachnąca, jak najdroższa z Toskanii, ale jeszcze bardziej aromatyczna. Do tego gigantyczny okoń morski z grilla. Kilkukilogramowa ryba upieczona bez soli, dokładnie tak długo, jak trzeba. W środku soczysta, a kawałki mięsa odchodziły jak polędwica.

Do polania bielutkiego mięska sos z oliwy i soku cytrynowego, w tych samych proporcjach, podawany w półlitrowych butelkach, których w restauracji było tylko dwie.

Do stołu podawał właściciel bacznie obserwujący, co komu smakuje, a co zostaje na talerzach. Wobec niejadków zaczynał dochodzenie zaczynające się od pytania: co jest nie tak?

Nie wyobrażam sobie takiego zainteresowania w sezonie, kiedy między stołami niezgrabnie biegają spoceni studenci zatrudnieni tylko na lato. Sezon na greckich wyspach, Portugalii, we Włoszech i Hiszpanii zaczyna się 15 czerwca i trwa do 15 września. I miesiąc wcześniej i miesiąc później jest tam ciepło.

Jeśli kogoś interesuje naprawdę dobra kuchnia, powinien albo urlop bardzo przyspieszyć, albo spokojnie z nim poczekać.

Urlop w wakacyjnym szczycie oznacza zgodę na nieco szlachetniejszą odmianę fast foodu, nieprofesjonalną obsługę albo masówkową opcję all-inclusive, która z dobrym jedzeniem rzadko ma cokolwiek wspólnego.

Nie dotyczy to tylko niektórych krajów. Tajlandii, bo tam je się zawsze dobrze. I Meksyku, gdzie dzisiaj turyści są na wagę złota.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Reklama
Reklama