Pakowanie rodziny na wakacje wymaga zimnej krwi. Chociaż z upływem lat bagażniki naszych samochodów rosną, miejsca zawsze brakuje. A upychane przedmioty wykazują się szczególnym brakiem elastyczności.
My, przeciwnie, jesteśmy gibcy i sprężyści, wręcz termoplastyczni, jeśli rzecz się dzieje w upalny poranek. Z kręgosłupem jak pęd powojnika tkwimy godzinami między uniesioną klapą bagażnika a sprzętem do nurkowania i trzykołowym rowerkiem z baldachimem, wznosząc się na wyżyny opanowania i ustępliwości. (Tak, kochanie, oczywiście, że możesz wziąć jeszcze tę dmuchaną fokę, ale spuścimy z niej powietrze, dobrze? Ale tylko na czas podróży... Chcesz, żeby siedziała z przodu zamiast mamusi? Wstań z chodnika, bardzo cię proszę.).
[srodtytul]Upchnąć, co nieupychalne[/srodtytul]
Jak pan Maluśkiewicz chcemy zabrać na naszą łupinkę, co się da. A projektanci starają się złożyć to, co nieskładalne, i upchnąć, co nieupychalne.
Weźmy rower. Zwykły składak do bagażnika się mieścił, owszem, ale poza nim wiele już tam się włożyć nie dało. Czech Josef Cadek wymyślił, jak z dwóch kół, ramy, kierownicy i siodełka uzyskać po złożeniu jedno koło, z którego nic nie sterczy. Rama jest okrągła i to w niej się mieszczą po złożeniu wszystkie części. Produkcja ma ruszyć w 2010 roku.